Przemyślenia:

Życie codziennie uczy mnie, że nikomu się nie dogodzi. Zawsze będziemy o krok od osiągnięcia czyjejś wizji, ale jedno pytanie. Poco podporządkowywać się wyobrażeniom ludzi, którzy stawiają wymagania, a sami nie są idealni? Po prostu nie ma sensu, zrozum to i nie przejmuj się niczym więcej.

czwartek, 31 marca 2016

Przepraszam.

  Wiesz czym jest przebaczenie? Darowaniem komuś winy, zwykłym odpuszczeniem. Schowaniem broni. Uśmiechnięciem się do przekory losu i powiedzenia sobie wprost, że życie to nic innego, jak ciągła gra kompromisów. 

  Jesteś sam, bo jesteś uparty. Głupia i masochistyczna jednostka, wyniszczana przez swój egocentryzm absolutny. Chimeryczne podejście do życia. Nie wiesz czego chcesz, bo w końcu jakże podjąć tak ważną decyzję, którą jest wyzbycie się wszelkich restrykcyjnych zasad swojego intrygującego życia... Godne pożałowania. 


  Dumę i honor schowaj do kieszeni. To nie czasy okrągłego stołu w Camelot, nie ma magicznego Excalibura. Ty nie jesteś jednym z rycerzy. Nie musisz udawać, że Cie to nie obeszło. Nikt nawet na Ciebie nie patrzy.  
  Zastanów się. Co stracisz jeśli wybaczysz? Na pewno nie tak wiele jak w momencie, w którym najzwyczajniej w świecie już jest za późno. Dobrze znasz zawadiackość doczesności. Kiedy jesteś w stanie wybaczyć nagle okazuje się, że jest za późno. Osoba, której chciałeś wybaczyć już nie oczekuje na twoje przebaczenie. Znika. Sprawia ból, rozterkę. Powoduje zgryzotę sumienia.
 Wariujemy, bo w końcu dlaczego nie zdążyliśmy powiedzieć "Wszystko w porządku. Wciąż jesteś dla mnie ważny. Nie bój się, już dawno puściłem wszystko w niepamięć". Ironia losu. Chcieć kogoś przeprosić za to, ze nie znalazło się odpowiedniej możliwości ku przeprowadzeniu rozmowy, na której powinno zależeć nie nam, lecz naszemu winowajcy.  Tak zwana opaczność rozumowania.    
  Popierdolona karuzela wspomnień kotłująca się w nas i odbierająca zdolność odpowiedniej percepcji. To tylko małe niedopatrzenie w hierarchii. Gonimy za rzeczami oczywistymi. Szukamy sprawiedliwości chcąc dotrzeć do konsensusu i zamknąć daną sprawę raz na zawsze. Cóż, bawisz się w prekursora łaski i dobroduszności połączonej z wolną wolą. W końcu nikt nie kazał ci zdobyć się na tak szlachetne zachowanie. Sam na to wpadłeś. Czysty geniusz, nie może być, hm?
  Zaczynasz rozumieć i czujesz nagle ten drażliwy uścisk w sercu. Nie jesteś mądry, łaskawy, miłosierny. Jesteś zwykłym idiotą. Jesteś ignorantem z narcystyczną naturą ślepca. Nie jesteś punktem wokół którego po orbicie kręci się świat. To nie ty jesteś w tej rozprawie pokrzywdzonym. Jesteś oskarżonym i naiwnie próbujesz wymigać się od odpowiedzialności. 


  Przychodzi moment, w którym uświadamiasz sobie, ze to nie ty masz komuś wybaczyć, lecz to ty potrzebujesz przebaczenia. Jesteś winny, a twoje sumienie wie, że nigdy już nie dasz rady powiedzieć przepraszam. Umrzesz bez możliwości odkupienia swoich win. 

Zjebałeś. Znowu. I jedyne pytanie jakie zostaje to kiedy w końcu nauczysz się odpuszczać. W momencie, w którym nie zostanie już nikt kto stanie po twojej stronie?




~Wiktoria