Przemyślenia:

Życie codziennie uczy mnie, że nikomu się nie dogodzi. Zawsze będziemy o krok od osiągnięcia czyjejś wizji, ale jedno pytanie. Poco podporządkowywać się wyobrażeniom ludzi, którzy stawiają wymagania, a sami nie są idealni? Po prostu nie ma sensu, zrozum to i nie przejmuj się niczym więcej.

wtorek, 15 grudnia 2015

Opaczność.

Tak sobie pomyślałam, że może każdy człowiek z osobna ma kompletnie odmienny i oryginalny własny świat?
Przecież tak na prawdę w naszej komunikacji wynika tak wiele nieporozumień, całkowicie opacznie odebranych intencji, niezrozumianych gestów.. Może to właśnie dlatego tak trudno jest nam żyć w całkowitym spokoju. Każdy z nas ma jakąś sprawę która go trapi, o której cały czas myśli, analizuje. Ale tak na prawdę to wszystko co się stało juz nigdy nie wróci więc po co piszemy sobie własne scenariusze, pytamy a co by było gdyby, po co rozpamiętujemy wczorajszy dzień? Przecież my żyjemy tu i teraz! To jest czas kiedy powinniśmy myśleć tylko o tym co jest dziś, nie o tym o było czy co będzie. Sami sobie dokładamy zmartwień, sami sobie potrafimy zepsuć dzień w którym mogło się wydarzyć coś co całkowicie zmieniłoby nasze życie. Analizujemy każdy krok, który zrobiliśmy zamiast podejmować właściwe decyzje dotyczące momentu w którym się znajdujemy. Dlaczego nie pomyślimy "niech się dzieje co chce"? Czasami właśnie to jest najlepsze rozwiązanie problemu. Czas pokaże co się stanie. Załóżmy że między dwoma osobami zachodzi problem, osoba pierwsza może go widzieć zupełnie inaczej, pomyśli, że potrzebuje chwili żeby to przemyśleć i podjąć odpowiednie kroki, natomiast osoba druga wpada w panikę, ma milion myśli na minutę co zrobić, jak to odkręcić, jak załagodzić, analizuje swoje błędy, dochodzi do wniosku, że dla niej to jest koniec świata. Jak myślicie kto wyjdzie lepiej? osoba która myśli racjonalnie, jest spokojna, nie zadręcza się tylko dalej zyje chwilą która trwa czy osoba, która odchodzi od zmysłów i pomija sytuację która właśnie dzieje się wokół niej, ponieważ dalej jest w przeszłości? Tak na prawdę możemy dać ciała w 100% i uważać, że jesteśmy w tej sprawie przegrani, ale to wcale tak nie wygląda. Jeśli coś ma nam się udać, to możemy zaliczyć 5 porażek, a za 6 razem dostaniemy to o czym od dawna pragniemy. Jasne, nikt nie lubi przegrywać, niektórzy nawet nie potrafią, ale dzięki temu, że nie dostajemy czegoś od razu, później doceniamy to o wiele wiele bardziej. Na prawdę cholernie wierzę, że nie zmienimy tego co jest nam pisane.
Wiecie dlaczego o tym napisałam? Dlatego, że jestem typem tej "drugiej osoby". Nie potrafię się nie przejmować, co więcej przejmuję się aż za bardzo i z dnia na dzień uświadamiam sobie jak wiele mnie ominęło dlatego, że żyję przeszłością i zastanawianiem się nad przyszłością. Całkowicie zapominam o tym co jest teraz, gubię teraźniejszość. Muszę się zastanowić 5 razy co mam zrobić żeby było dobrze zamiast zrobić to na co aktualnie mam ochotę, bo blokuje mnie myśl a co będzie jeśli zrobię tak, a może jednak inaczej. Piszę bezsensowne scenariusze zamiast dać temu scenariuszowi napisać się samemu, a jestem przekonana że byłby o wiele lepszy, pełniejszy, ciekawszy. Postanowiłam, że nie może tak dłużej być, nie mogę bać się własnych decyzji, przecież to ja o nich decyduje.
http://demotywatory.pl/4589239/Czlowiek-jest-odpowiedzialny-za-to-co-powiedzial-ale-nie-za-to-co-inni-zrozumieli

Tym pięknym akcentem zakończę moje przemyślenia
http://demotywatory.pl/4589660/Najprostszy-sposob-na-to-aby-byc-szczesliwym
~Marianna 

sobota, 14 listopada 2015

Chwila.

 

  Chwile szczęścia są dość ulotne. Przykra istota ich krótkiego istnienia. Coś jest, a później tego nie ma. Typowe następstwo wydarzeń. Cichy szept przeszłości, nostalgia i jej przytłaczające odrętwienie. Gorzko-słodki posmak beztroski i swobody.

  Czy to nie ironia, że świat zdaje się być tak papierowy?* Kreujemy swoją rzeczywistość, ustalamy przyszłość, pozostawiając przeszłość daleko w tyle, aż do momentu w którym przychodzi starość. Nieoczekiwany zwrot akcji, kiedy to wracamy do przeszłości, gubimy przyszłość i staramy się zatrzymać teraźniejszość. Niekonwencjonalność ludzkiego sposobu rozumowania. 
  Powrót uśmiechu i na nowo powiew wspomnienia radości młodości oraz tego jak kiedyś wyglądało życie i pojęcie szczęścia. Wszystko takie kruche i zwyczajnie bezsensowne w obliczu szerszego pojęcia egzystencji. I szczerze? To człowiek jest kruchy. Zagubiony w podejmowaniu decyzji, rozdarty w oczekiwaniu. A na co tak czeka? Zapytaj sam siebie. Na szczęście? Spokój?
  Jedyne co jest w życiu pewne to to co już było. Wspomnienia. Ludzie, którzy odeszli. Jedyna stała w tym zawirowaniu to chwila. Za każdym razem inna. Raz dłuższa, raz krótsza, jednak wciąż chwila, która daje nam ogrom możliwości. Wszystko zależy od percepcji naszego myślenia i postrzegania. 
  Najważniejszym w chwili jest bycie sobą i odkrywanie na nowo siebie. Szukanie w zgiełku życia naszego własnego unikatowego siebie. Ludzie lubią wymyślać zasady, zupełnie jakby w ten sposób mieli stać się panami sytuacji. Niestety jednak człowiek ma to do siebie, że tak jak lubi spisywać kodeksy co wolno, a czego nie, tak kocha wszystkie te zasady najzwyczajniej w świecie łamać. 
  Dlaczego? To proste. Dla adrenaliny i euforii istnienia. 



 ~Wiktoria
*Odpowiadając na pytanie jakie pewnie teraz zaświtało w kilku głowach. Tak. Czytam teraz "Papierowe Miasta". I tak, stanie się to jedna z moich ulubionych książek, które będę serdecznie polecać. Nie ważne jak się skończy i jaki będzie los bohaterów tej historii. Moje serce już zdobyli.

sobota, 12 września 2015

Karta.


  Zabawy uczuciami zazwyczaj kończą się katastroficznie. Głupie zakochania i jeszcze głupsze złamane serca. Czy to nie jest szalone, że ludzie najczęściej swoje szczęście stawiają na jedną kartę? Talia bądź co bądź składa się z 52, ale my w swoim masochizmie losujemy tę jedną jedyną, mając nadzieje, że trafimy na asa. 

Niestety łapiemy prześmiewczego Jokera, który uroczo uśmiecha się w naszą stronę. Wnet kiedy już myślimy, że jesteśmy panami sytuacji okazuje się jednak, iż pozostaje jeszcze wiele lekcji gry do nadrobienia. Może lepiej czasem poczekać na nowe rozdanie, a nie podglądać karty przeciwników kalkulując co nas ominęło.
   A teraz tak trochę z innej beczki... 
  Znacie to uczucie, gdy wasze życie sprawia wrażenie bomby zegarowej? Nie wiadomo kiedy nastąpi wybuch. Niby jest jakieś odliczanie, a mimo to nie jesteśmy w stanie dostrzec cyferek na wyświetlaczu. Przykra sprawa, bo tak na prawdę to w sumie my "tykamy" i to z nas lada moment może zostać mokra plama. Fu.  Flaki, mózg, te sprawy.
   Ironią jest fakt, że ludzie podejmują decyzje, odgrywają role jakby grali w spektaklu. Ktoś pociąga za sznurki. Jeden za drugim przewija się człowiek, a my tylko się temu przyglądamy. W ręku dzierżymy zwycięską kartę i myślimy, że schwytaliśmy Pana Boga za nogi. Zaiste urocze i wzruszające. 
  A no tak. 
  Wcale nie. 
  A wiecie dlaczego? Bo my, ludzie na pozór myślący i mający jakiekolwiek predyspozycje społeczno-życiowe bawimy się w bajki, zapominając zupełnie, że każda z nich ma już swoje zakończenie. Próbujemy oszukać przeznaczenie, ale to nie jest żaden pierdolony film sensacyjny, żadna love story ani niskobudżetowa animacja dla dzieci. Chociaż ja, patrząc na swoje życie zaszufladkowałabym je do taniego dramatu obyczajowego z nutą komedii w tle. (aplauz widowni, pojedyncze śmiechy- jest git.)


   Tanie żarty, tani aktorzy, statyści i dwa krzaki róży dla nadania romantyzmu chwili. Tylko jakiej chwili? Wpadania pod rozpędzony pociąg? Tak, typowe. Niektóre osoby  nie uwzględnione w całej historii. Odgrywane epizody i znikający znajomi jak na postacie drugoplanowe przystało. Wiecie jak mam ochotę to podsumować? 
   Życie jest zjebane. I nie mam zamiaru tutaj propagować pesymistycznego podejścia do otaczającej nas rzeczywistości. Broń boże, bo zdradzę wam sekret. Właśnie dlatego, że to życie jest tak zjebane i skomplikowane jest warte ceny jaką za nie płacimy. Ta myśl utrzymuje mnie w przekonaniu, że warto obudzić się rano i chociażby z ciekawości zobaczyć co dla nas szykował los. Jasne, może być tak, że dostane w pysk, ale poco od razu zakładać najgorsze? Jezu... jak dostane w twarz to dostane. Poboli i przestanie, tak? 

   Czy to jest powód dla którego miałabym umierać za wcześnie? Absolutnie! To jest powód dla którego miałabym żyć jak najdłużej. Halo! Lubisz przegrywać? Bo ja nie i nie dam się zrobić w chuja, ostatnie słowo musi należeć do mnie. Chce umrzeć w przekonaniu, że zrobiłam wszystko co możliwe, żeby być dobrym człowiekiem oraz, że osiągnęłam wszystko co chciałam. Chce położyć się któregoś dnia i zasypiając powiedzieć:
"To był zaszczyt urodzić się i żyć".

 ~Wiktoria

środa, 2 września 2015

Tajfun.



Zastanawialiście się kiedyś co nami kieruje?
Pierwotne instynkty? Chęć zdobywania? A może po prostu boimy się samotności?
Ostatnio dużo nad tym myślałam i moim zdaniem nie istniejemy jako jednostka. Tworzą nas ludzie, otaczający nas świat, sytuacje w których się znajdujemy. Wyobrażacie sobie życie gdzie jesteśmy sami? Albo lepsze pytanie, co my znaczymy i co znaczy dla nas życie kiedy jesteśmy sami? Stajemy się wartościowi przez to co szykuje dla nas los. Jest to pewnego rodzaju nauka, uczymy się żyć, uczymy się myśleć, funkcjonować. 

Może nawet nie chodzi tutaj o strach przed samotnością tylko przed tym, że nie będziemy tak na prawdę istnieć?

Ludzie łączą się w pary. Jak najbardziej normalna rzecz, tylko dlaczego tak często jest to robione z rozsądku? Jaki związek ma sens jeśli brakuje w nim uczuć? Z drugiej strony jest to, cholera, dużo łatwiejsze. Złośliwość losu polega na tym, że kiedy na prawdę kogoś kochasz to nie ma możliwości, żeby nie napotkać miliona przeszkód zanim zdążysz to powiedzieć... Oczywiście jest to też za sprawą tchórzostwa czy strachu przed odrzuceniem ze względu na to, że możesz po prostu nie zdążyć zakomunikować tego swojemu "ajlowju". Potem idzie już bardzo prosto, żałujesz, że nie wyszło, zastanawiasz się co zrobiłeś nie tak (doskonale przy tym wiedząc, że spierdoliłeś po całej linii, bo nagle zauważasz ile miałeś do tego okazji), tracisz nadarzające się akurat okazje, żałujesz, że ich nie wykorzystałeś i wracasz do punktu wyjścia. Są momenty kiedy zbierasz się na odwagę, wyobrażasz sobie idealny scenariusz niczym w komedii romantycznej, ale i tak kapitulujesz... Jeśli nie zrobiłeś tego od razu teraz będzie tylko coraz ciężej.
Jest jeszcze jedna kwestia. Dlaczego do cholery nie doceniamy tego co mamy?! Cały czas nam mało, cały czas nam źle. Ja wiem, że trawa jest bardziej zielona tam gdzie nas nie ma, ale czasem lepiej zostać na łące z trawą powygryzaną przez piękny okaz krasuli niż później patrzeć na piękną i zieloną w szklarni (przez szybę oczywiście), bo tak się to niestety kończy. Musimy nauczyć się znajdować w każdym aspekcie życia złoty środek. Pozwolę sobie tutaj wstawić znany dosyć żart dla zobrazowania.
W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża.
Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża.
Na pierwszym piętrze wisi tabliczka:
"Mężczyźni tutaj mają pracę" - To już coś, mój były nawet roboty nie miał - pomyślała kobieta - ale zobaczę, co jest wyżej.
Na drugim piętrze był napis: "Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci" - Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej.
Na trzecim piętrze była tabliczka: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni" - No, coraz lepiej - pomyślała - ale wyżej, to musi być już zajebiście.
Na czwartym piętrze można było przeczytać: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych" - Słodko, słodko... Ale chyba wejdę piętro wyżej.
Na piątym piętrze stało: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku" - No niesamowite, wręcz cudownie - pomyślała kobieta - ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?!
Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: "Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić..."
 
Kobitki nie denerwujcie się, chodzi tu o metaforę, a że jesteśmy niezdecydowane to już inna sprawa ;)

Reasumując. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego co nas czeka, ale możemy zapobiec utracie cennych nam rzeczy/ludzi. Nie bójmy się mówić o uczuciach, bądźmy odważni i szczerzy. A przede wszystkim jeśli ktoś nam mówi "nie poznaję Cię, zmieniłeś się" absolutnie nie zaprzeczajmy, oczywiście, że się zmieniliśmy, cały czas to robimy! Natomiast czy ta zmiana wyszła na lepsze czy na gorsze musimy zdecydować sami. Pamiętaj, masz się dobrze czuć we własnej skórze, a co mają do tego inni...? Wszystkim nie dogodzisz.
 ~Marianna
 

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Przewrotność.

  Świat nieustannie się zmienia. Jedyne co jest stabilne to przeszłość, w którą ingerencji już nie posiadamy. Gonimy przyszłość, a ta wciąż wymyka się nam pomiędzy palcami dłoni. Chcemy ją pochwycić i sprawić, że będzie taką jaką chcemy ją widzieć. Niestety realność okazuje się inna. W przeciągu dni, miesięcy nasze plany obracają się w nicość bądź najzwyczajniej w świecie ulegają transformacji. 
 Myśli wciąż wymykają się by w marzeniach oglądać to co będzie. Poddajmy to jednak redukcji, małej korekcie i dodajmy do tego szczyptę realizmu oraz kolejkę niefortunnych zdarzeń po drodze. Nasze marzenia różnią się od rzeczywistości i po prostu niektóre nie mają w niej pokrycia. To tylko imaginacje tworzone przez nasze czasem zbyt wielkie ambicje, a czasem obrazy chcące wydostać się i spełnić, aby budzić zazdrość. Od tak ludzka zawiść i niechęć do drugiego człowieka. 

  Zawsze byłam przeciwniczką takich zachowań, bo przekonałam się, że to co dostanie mi się w przyszłości będzie zasługą mojej ciężkiej pracy, bądź ogromnego lenistwa. To ode mnie będzie zależało czemu dam się ponieść. Dlatego to też ty jesteś prekursorem swojego przyszłego życia. 
  Po prostu nie nastawiaj się, że zrealizujesz swój pierwotny plan bez wprowadzania jakichkolwiek zmian. Życie nauczy cię pokory, ale później o ile zasłużysz ci wszystko wynagrodzi. Nie zaprzątaj sobie głowy. Żyj najlepiej jak potrafisz i miej w zanadrzu kilka opcji. Możesz też być uparty i dążyć bezustannie do celu. Podziwiam.
  Jestem typem człowieka szukającego siebie. Nie do końca rozszyfrowana i zdefiniowana. Moje myśli mknął bezpowrotnie w przód nie zatrzymując się nawet na chwile. Oczywiście aż do momentu zadumy wieczornej samotności. Szepty wspomnień nierozłącznie przypominające o grzechach popełnionych kiedyś w przypływie chwili. Negatywna fala przygnębiającego pesymizmu spowodowana słodyczą chwil zakazanych i nie mających prawa bytu.
  Cienka granica między dniem i nocą. Prawdą i kłamstwem. Miłością i nienawiścią. Nigdy nie obierajmy jednej ze stron. Bądźmy neutralni. To prostsze i wygodniejsze. Ważne jest tylko to, żeby wiedzieć, gdzie w całej tej manipulacji jesteśmy. Nasze cele, pragnienia, marzenia.


  Nie poddawaj się tylko dlatego, że to trudne i czasochłonne. To taka przyziemność przyszłości, która przypomina, że nic nie nadejdzie o ile nie poprosimy o to łzami zadanego sobie trudu. Jasne. Każdy z nas ma wady, problemy. Jednakże wszystko czym jesteśmy to finezyjność tego co już było i co może kiedyś się powtórzyć. Historia uwielbia opcje replay. Wabi nas i kusi. Ulegamy, zatracamy się, ale wciąż odnajdujemy punt zaczepienia. Receptę na niesforność ludzkiej natury.



~Wiktoria
 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Mistyfikacja.

 
  Świat opiera się na iluzji. Szarej bezkształtnej maskaradzie, gdzie jedynym trafnym rozwiązaniem nie jest szczerość i prawdziwość, tylko kłamstwo. Teraz nastały czasy balu maskowego, w którym nie każdy potrafi się odnaleźć i dobrze bawić. Zawsze pojawia się jedno pytanie. Czy aby na pewno jesteśmy mile widziani?


  Kłamstwo zawsze miało krótkie nogi, szczęście? Na tyle długie, żeby móc przed nami spierdolić hen daleko. Udajemy, gramy, uśmiechamy się nawet nie bardzo chcąc to robić. Płaczemy, zamykamy się, umieramy powoli w środku zmagając się z własna egzystencja.
 Pokonujemy przeszkody? Jasne, o ile tylko nie są za duże. Jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić za chwile upojnej beztroski i radości? Zbyt wysoką, żeby się do tego przyznać i za niską, by móc ryzykować aż tak. Głupota? Jak najbardziej.  


  Wiecie co? Nie mierze wysoko, bo upadki bolą. Nie marze też o niczym, bo z doświadczenia wiem, że większość pragnień zawodzi. I chociaż bym bardzo chciała aby każde sie zrealizowało to jest to niczym bańka mydlana posłana z 5 piętra. Marne szanse, że nie pęknie za pare sekund.  Niektóre z marzeń bywają tez na tyle nierealne i mijające się z jakimikolwiek szansami na spełnienie, że czasem lepiej takich nie mieć. 
  Pięknie jest marzyć. Tylko jak bolesne bywają te sny? Na tyle, że nie chcielibyście czasem otworzyć rano oczu. Nie zaczerpnąć świeżego powietrza. Przytłaczające współistnienie z jawą i letargiem sennym. Wiecznie towarzysząca nam świadomość katuszy umysłu. Cudownie obrzydliwy podarunek od życia, czyż nie? 

  Nie, ale cieszmy się, że choć taki dostaliśmy. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Choć ja już chyba wolałabym muła o ile Morfeusz pozwoliłby mi moje sny wprowadzić w objęcia realizmu. Niestety. Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń.* Gdyby tak było każdy z nas zagubiłby się w swojej ambicji. 

 Jedyne co pozostaje to tęsknota chwili. Czyściec istnienia. Wspomnienie słodyczy abstrakcji i totalnego absurdu. Chęć wyzbycia się tego jest wręcz utopijna. Blada pozbawiona formy, bo sen na zawsze pozostanie snem. Zwykła mistyfikacja życiowa, nic więcej.

~Wiktoria


*Cytat z książki "Gwiazd naszych wina" 

piątek, 7 sierpnia 2015

Ból.


  Uwielbiam ludzi pokrzywdzonych przez los tak bardzo, że afiszują się z tym na każdym kroku. Wiecie, wstawianie obrazków czy cytatów. Opisy do zdjęć jakim to jest się smutnym oraz jaką lekcje dało nam życie. Wzruszająca historia, a tak na poważnie. Roznoszenie informacji o tym jacy ludzie są podli nie umniejszy waszego "cierpienia". Halo! Skoro ludzie to kurwy, nie licz na to, że ktoś zapyta cię co się stało i będzie cie pocieszać.
 

  No chyba, że ktoś się zlituje. Szkoda tylko, że i ta osoba wkrótce stanie się dwulicowym śmieciem, czyż nie? To zabawne jak ostentacyjny potrafi być człowiek tylko po to, żeby zrobić komuś na złość. "Dopiec" tej osobie. Ta, jasne. Pożałowania godne niespełnione aspiracje. Mamy problem ze zrozumieniem, że jeżeli ktoś i tak jest bezdusznym i aroganckim okrutnikiem to ma to w dupie, a co więcej bawi go widok takiej żenady.
  Mówiłam już kiedyś, że ludzie są dziwni? Chyba nie tak wprost, dlatego uwaga...Werble proszę...
Ludzie są dziwni.
I nie mówię tego uważając się za ludzki ideał wzorów i cnót, bo i ja mam swoje za uszami oraz do normalnych ludzi nie należę. W każdym bądź razie z pewnością nie robię takiego przedstawienia. No ale jednak niektórzy mają parcie na szkło. Szkoda, że jednak nie aż tak duże jakby im się wydawało. 
   Żal mi tych wszystkich biednych istotek z masą noży w plecach. To na prawdę smutne, że ich to spotkało, ale jak na ironie losu przystało... Kogo to obchodzi? Nie mówię, że mam na to wyjebane, bo rzeczywiście szkoda mi takich osób, ale!


  Jeżeli ktoś by mnie rzeczywiście skrzywdził to na pewno nie rozgłaszałabym tego światu. Poszłabym do zaufanej osoby. Wyżaliła się mamie, tacie, bratu... PSU! Ale nie robiła jakieś szopki. To nie są święta Bożego Narodzenia. 



  Zraniony emocjonalnie i psychicznie człowieku! Zrozum. Im więcej wstawiasz zdjęć swojego bólu lub raczej bulu (tak to już ten poziom żałości) to nie sprawi, że będziesz szanowany i wielbiony. Myślisz, że jesteś jakimś nowym myślicielem XXI wieku? Cóż... jakby to rzec. Może ktoś doceni cię po śmierci, o ile okażesz się być oczywiście niedocenionym diamentem. Pytanie tylko, czy to prawda, a nie kolejny napad na słońce. Jeżeli tak, to uważaj. Możesz się poparzyć, a to raczej nie przyjemne doświadczenie. 

~Wiktoria


wtorek, 28 lipca 2015

Luka.



  Agresja produkowana przez niektóre istoty, ponoć rozumne jest zaskakująco oszczędna w terminologie przyczyn ich zachowań. To poniekąd smutne, że w momencie ich niepohamowanego gniewu nie posiadają one zbyt wiele argumentów, a gdy już je znajdą to nawet żebrak pokusiłby się o oddanie zebranych pieniędzy na ich rehabilitacje. Ups... Okrutna prawda. 




  Często podczas kłótni działają bodźce zewnętrzne powodujące natężenie negatywnych emocji, które w mniejszym lub większym stopniu wpływają na konwersacje rywali. Pytanie tylko, czy rywalami można nazwać dwie osoby toczące spór o coś na tyle infantylnego, że jedna ze stron gubi się w swoim monologu nienawiści i na siłę stara się pokazać swoją wyższość. Pech jednak chciał, że takowej wyższości najczęściej nie ma, bo najbardziej szczeka bezbronna chihuahua. Szukanie poklasku, czy może oczekiwanie na wzniesienie na cześć tej osoby pomnika? Zabawne. Niedoczekanie, żeby honorować zidiociałego homo sapiens z  ego większym niż rozmiar stanika. Przykra sprawa, nieprawdaż? 
  Osobiście wcale nie chce być nie miła, niestety jednak ja, ironia i sarkazm jesteśmy ściśle związanym trio i nie byłabym sobą, żeby nie dodać tu szczypty złośliwości względem deprawujących  kretynów sądzących, że świat należy tylko do nich. Nieubłagana luka w budowie anatomicznej człowieka, gdzie brakująca częścią jest nic innego jak ośrodkowy układ nerwowy-czyli prościej rzecz ujmując mózg.
   Z jednej strony żal mi ludzi, którzy w swoim życiu kierują się chaosem i zniszczeniem, bo taranują na swojej drodze wszystko co możliwe. Nawet swoich bliskich, ale co tam. Poco komu sumienie. Z drugiej perspektywy cieszy mnie, że spotykam tych ludzi w swoim życiu, wiecie dlaczego? Są tornadami bezwzględnego rozczarowania, kłamstwa i bezduszności. Zakładają maski bezbronnych istotek, które wzruszają się na "Zakochany Kundel", uśmiechają się i wkupują w twoje łaski. Nagle, gdy ty, nie daj boże, wypowiadasz na głos swoje zdanie rzucają się na ciebie i wplątują w historie, które gówno cię obchodzą. W momencie kiedy wygrywasz są jak węże pozbawione kłów. Będą kąsać tak długo, aż nie udasz, że cię zabolało. Śmieszne. Komiczne. ŻAŁOSNE. 

  W tym momencie jedyne co chce zrobić to pozdrowić wszystkich tych skurwiałych osobników, którzy myślą, że ludzka twarz gwarantuje im człowieczeństwo. Przykro mi, bo na miano człowieka należy sobie zasłużyć, a wy jesteście zwykłymi potworami w ludzkich wcieleniach. Szara maskarada. Wiecie na co mam ochotę? Żeby was przytulić. Wszystkich razem. Najlepiej drutem kolczastym.
  

~Wiktoria

wtorek, 21 lipca 2015

Bezinteresowność.

  Zakłamanie jest czymś naturalnym w dzisiejszym świecie. Miłość zastąpiona nienawiścią. Uśmiech-grymasem niezadowolenia. Świat staje się taką kulką złości, bólu, cierpienia i wiecznych rozczarowań.
 
  Mam wrażenie, że pojęcie uprzejmości i bezinteresowności powoli po prostu zanika i tym samym robi się wielka czarna dziura w naszym systemie społecznościowym. Walczymy o swoje racje topiąc za sobą przeciwników, paląc każdy przemierzony most oraz zacierając każdą przebytą drogę. Bawimy się w bogów, nawet nie znając pojęcia słowa życie. Przykre, prawda? 

  Myślałeś, że wiesz co to znaczy żyć? Zabawne. W twojej definicji na pewno pojawiło się zdanie o korzystaniu z każdej chwili najlepiej jak potrafisz. Szkoda tylko, ze dla ciebie korzystanie z chwili to okazja, żeby się najebać, wypierdolić komuś w zęby (bądź samemu w zęby dostać) i mieć porannego kaca. Moralnego, czy spowodowanego wcześniejszym upojeniem alkoholowym. Nie ważne. Ty korzystasz z życia.
  Czy w twoim odczuciu życie jest piękne? Pewnie siedząc tak teraz i kontemplując nad tą definicją stwierdziłeś, że tak. Ciekawe, że twoje piękne życie polega na tym, że komuś psujesz nerwy, że każdego dnia szukasz nowej ofiary. To nie jest polowanie na kaczki, czy łowienie ryb- im słabsza, tym lepiej ją wyciągnąć na ląd i zabić. Ciekawe jak ty byś zachował się w momencie, gdy ktoś ograniczyłby ci dostęp tlenu do płuc. 
  Spojrzeniem błagałbyś o litość. Wiesz dlaczego? Bo jesteś słaby. Swój strach zamieniasz w agresje. Ty się boisz. Szukasz ucieczki od siebie samego i swojego zagubienia wynikającego z niezrozumienia. Jak to możliwe, że jesteś słabszy od własnej ofiary? W końcu co dzień obrzucasz ja obelgami. Zabierasz jej uśmiech i spokój. Traktujesz ją jak gówno i cieszysz sie gdy widzisz jej łzy. Irytujący fakt, co nie? 
  Odpowiedź jest prosta. Ty codziennie jesteś dla tej osoby potworem, ale to ona codziennie znosi twój ból. Zabawne? Interesujące? Zaskakujące? 
  Pewnie tak, w końcu kto by pomyślał, że ktoś cię rozumie. Kto by wpadł na pomysł, że ktoś mimo, że go gnoisz na każdym kroku, nie poddaje się. Walczy do samego końca.  Boli cię siła woli tej osoby. Dlatego nie potrafisz znaleźć odpowiedniej definicji życia. Gubisz się na pierwszym lepszym skrzyżowaniu i wybierasz ten skręt, który lepiej ci wychodzi. Szkoda tylko, że zawsze wychodzi ci ten, który nie powinien.  

 
  Wiesz dlaczego ludzie popełniają samobójstwa? Są bardziej czuli od innych. Skumulowali w sobie za dużo cierpienia ludzi i tym samym nie poradzili sobie z tą ilością bólu. Ostatnią ucieczką była śmierć.

  


Drogi czytelniku, reaguj. A ty skurwysynu?
Gratuluje . 

  Udało ci się doprowadzić do ludzkiej śmierci. Czytasz to? Fantastycznie. Miło mi, że doszedłeś aż do tego momentu. A teraz uwaga. Smaż się w piekle. 

~Wiktoria


czwartek, 16 lipca 2015

Epizod.

  Wiecie jak to jest tracić przyjaciela? Jasne. Przez całe życie doświadczamy tego wielokrotnie. Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi. Nawet pomimo tego, że zdajemy sobie z tego sprawę to boli, bo ból jest nieodłącznym doznaniem życia. Co można z tym zrobić? Nic. Różnie reagujemy na tęsknotę, brak, pustkę. Inaczej widzimy rozstanie, rozłąkę, koniec. Przykro jest patrzeć w oczy człowieka, który niedawno coś stracił, czyż nie?

  Cóż, odpowiedź brzmi nie. Non stop zaglądamy w oczy ludziom, którzy doświadczyli mniejszej lub większej krzywdy mające swoje odzwierciedlenie w stracie bliskiej nam osoby. Mimo to nie przejmujemy się wcześniejszymi upadkami tych osób. Oceniamy je od razu nawet nie pytając co je takimi uczyniło. Co więcej potrafimy nawet wytknąć im błędy nie będące do końca ich winą, ale co nas to obchodzi. To nie nasza historia, ledwie mały epizod, bo w końcu skoro się wtrącamy musimy mieć jakiś kontakt z tą osobą, prawda?

  Najbardziej na tym świecie bolą mnie rozstania, które są wynikiem nie kłótni, czy też śmierci, a najczystszej nienawiści stworzonej przez nieporozumienie i nieumiejętność rozmowy. Rozłąki, które są spowodowane nie przeprowadzką, na którą nie mamy wpływu, czy pracą za granicą, która jest niezbędna. 
  Mamy kogoś blisko siebie i zamiast wykorzystywać czas jaki został wam dany we dwoje, my, zwykli szarzy obywatele tego jebanego społeczeństwa po prostu tym się nie przejmujemy. A nawet więcej! Niszczymy ten czas ciągłymi dogryzaniami, kłamstwami i niepotrzebnymi na dobrą sprawę nikomu przykrościami. Zastanów sie. Ile razy byłeś ironiczny, czy posługiwałeś się sarkazmem po to tylko, żeby komuś dokopać?



  A teraz inne pytanie. Ile razy robiłeś to po to, żeby kogoś zniszczyć psychicznie? Tak bardzo, że jedyne o czym myślał to śmierć, ucieczka. Może on miał kogoś kogo kochał i ta osoba też kochała jego? A ty, marny człowiek, będący tylko epizodem w jego życiu i historii sprawiłeś, że the end przyszedł wcześniej niż miał. Spowodowałeś tym samym rozstanie, rozłąkę, koniec. Sprawiłeś brak, pustkę, tęsknotę. Jesteś z siebie dumny? Gratuluje, bo ode mnie leci karny kutas za znieczulice i do tego nagroda za zajęcie pierwszego miejsca w byciu największym chujem tego dnia. Spokojnie, tylko dnia. Aż tak dobry w tym nie jesteś.


~Wiktoria



czwartek, 28 maja 2015

Sukces.


  Chcesz osiągnąć sukces? Uwierz, że jest on w zasięgu twoich rąk. Nie wierzysz? Nie licz na powodzenie. Dlaczego? Bo twoje podejście jest chujowe i najzwyczajniej w świecie nie dasz rady czegoś osiągnąć wciąż się dołując. 


  Wmawiając sobie, że coś jest nie dla ciebie i tym bardziej utwierdzając się w takim przekonaniu nie możesz mieć do nikogo pretensji jak tylko i wyłącznie do siebie samego. Nie wyznaczaj sobie ogra
niczeń tylko ustanów cele, które chcesz zrealizować. CO WIĘCEJ! Od razu załóż, że ci się uda je osiągnąć.
  Zastanawiasz się pewnie teraz "A co jeżeli się nastawię na ten sukces, a plany chuj strzeli?". Cóż... Nie masz się czym przejmować. Niektóre rzeczy rzeczywiście nie powinny się wydarzyć, pomyśl raczej ile zyskasz po drodze. Może nie osiągniesz pierwotnego celu, ale pozyskasz nowe doświadczenia, które mogą okazać się cenniejsze niż sam pomysł na początku. Co więcej, pozostaną z tobą do końca twojego życia i przydadzą się w dążeniu do kolejnego marzenia. Rozumiem, że to trudne i wyczerpujące. Praca nad samym sobą zazwyczaj taka jest, ale zastanów się co czeka na ciebie na mecie. 

  Nie daj wmówić sobie, że jesteś nikim, bo to gówno prawda. W swoim własnym życiu jesteś alfą i omegą, a to jest najważniejsze. Dlatego nie użalaj się nad sobą tylko zrób listę rzeczy do zrobienia. Wstań i zacznij działać. Potrzebujesz do tego kogoś?  Przy umieraniu nikt ci nie pomoże, ale zawsze jest szansa, że w realizowaniu czegoś ważnego dla ciebie znajdzie się paru chętnych do pomocy. Nadzieja matką głupich, a do tego umiera ostatnia. Mimo wszystko jednak do wszystkiego trzeba dochodzić ciężką pracą, samozaparciem i przede wszystkim sercem, bo jeżeli działasz wbrew sobie nigdy nie dotrzesz tam, gdzie byś chciał. Żyj z głową, ale w zgodzie z sumieniem. 

  Świat jest dziwną instytucja, która daje nam wiele opcji, jednak zawsze i wszędzie musi być jakiś haczyk. Najpierw zapoznaj się ze skutkami ubocznymi, skonsultuj z przyjacielem bądź rodzicem i wtedy dopiero brnij w nieznane. Możesz liczyć na rady, ale nie możesz nikogo zmusić, żeby z tobą poszedł w tym samym kierunku. To twoja droga, twój cel, twoje życie, a ty jesteś prekursorem tego kim jesteś i jaki jesteś. 

  Rusz w końcu ten swój leniwy tyłek i weź się do roboty. Nie ważne ile masz lat. Nikt nie jest za młody, ani za stary na marzenia, bo zawsze znajdzie się coś, czego chciałoby się spróbować. Sekret tkwi w twojej ambicji. Celujesz nisko lub wysoko. 
~Wiktoria

wtorek, 12 maja 2015

Prawda.

   Życie pisze wiele historii. My niekoniecznie musimy grać pierwsze skrzypce. To wręcz niewyobrażalne jak ludzkie nastawienie potrafi się zmienić w przeciągu paru dni, ba! Nawet tylko chwila wystarczy, żeby nasz punkt widzenia obrócił się o 180 stopni.


  Więzienie tworzone przez nasze chore i nieprzemyślane wyobrażenia. LĘK przed tym co będzie i TĘSKNOTA za tym co było? A może raczej niechęć do przyszłości i przyzwyczajenie do przeszłości? Zabawna indywidualność każdej z osobliwości tych dwóch czasowych form świadomościowych.


  Kiedy jesteś w teraźniejszości chcesz aby stała się ona twoją przeszłością i tym samym szybko wkroczyć w przyszłość. Jednak gdy ta nastaje tęsknisz do czasów wcześniejszych. To tak zwany paradoks czasowy. Zagubienie, zawahanie, rozdarcie.
  Chwilowy pęd i euforia, gdy nagle z siłą oraz impetem uderzasz w szybę, co sprowadza cię do szarej RZECZYWISTOŚCI. Niczym ptak w klatce nie potrafisz wziąć porządnego oddechu i rozłożyć skrzydeł. Jesteś przytłoczony, a oczy nie przepełnia ta radość co ostatnio. Wiesz czego to sprawka? Uciekającego czasu. Niczym płynna ciecz przelewa się przez palce, by zupełnie jak wiatr polecieć w otchłań i bezdroża wszechświata. Ginie w chwili, gdy uświadamiasz sobie jak wiele go STRACIŁEŚ.
  Kiedyś chciałeś mieć te naście lat, teraz chcesz wrócić do czasu gdy byłeś niczego nieświadomym dzieckiem? Z biegiem chwil tych dobrych, czy tych złych twoja świadomość rosła. Zacząłeś odkrywać coraz to nowsze oblicza DOBRA i ZŁA, będących nieuniknionymi gośćmi w twoim życiu. Dowiedziałeś się nawet, że nie wszystko jest tylko białe, czy też tylko czarne. Poznałeś kolor szary pokazujący, że ludzi nie powinno dzielić się wyłącznie na kategorie bohaterów i przestępców. Rozróżnienie, poróżnienie, wybór.


   Wolna wola prowadząca do podejmowania własnych decyzji. W końcu czymże byłby człowiek w obliczu siły wyższej? Nikim, ledwie marionetką, której sznurki są pociągane przez Kogoś. (Nie jestem osobą wierzącą, więc nie bardzo wiem jakiej postaci tu użyć.) Własne ja, połączone z niemożliwością ucieczki przed przemijaniem.


  Jak chcesz zostać zapamiętany? Co chcesz po sobie pozostawić? Jak odnaleźć się w tym zawirowaniu uczuć, emocji i CZASU. Jest wiele pytań, na które szukamy odpowiedzi. Niekiedy jednak w tym chaosie nie potrafimy znaleźć właściwej odpowiedzi. Nie jesteśmy jej pewni, bo pewne są tylko pytania o rzeczy, które były, choć i w takim przypadku trudno nam czasem udzielić odpowiedzi mimo, że dobrze ją znamy. Najgorsza jest jednak chwila, gdy uświadamiasz sobie, ze na ważne pytanie dla ciebie, nigdy nie znajdziesz odpowiedzi.
  Niezrozumienie wynikające tylko i wyłącznie z naszego emocjonalnego rozchwiania i mistyfikacji stabilizacji, która rozpada się na małe kawałeczki. Prawda jest taka, że przez całe swoje życie poszukujemy... PRAWDY. Chcemy ją posiąść i nigdy nie stracić z oczu. Chcemy ją mieć blisko i nie bać się, że kiedyś zniknie z naszego życia. Czasem jest ona PRZYTŁACZAJĄCA, ale to ona sprawia, że czujemy się lekko. Znamy ją i z nią obcujemy. Nie jesteśmy nafaszerowani stekiem bzdur, które z czasem otaczają nas szczelnie i tworzą zasłonę iluzji IMITUJĄCĄ spokój i harmonię.
  Co jest sekretem szczęśliwego życia z czystym sumieniem? Prawda, bo to ona nas WYZWOLI. Protekcjonalnie i infantylne, ale jakże poruszająco trafne, czyż nie? Bo przecież wolisz mieć świadomość, że ktoś jest szczery, czy być przygnieciony ciężarem kłamstwa jakie w ciebie wlewa z każdym wypowiadanym słowem?

  Zawsze byłam zwolenniczką prawdy, nie znaczy to jednak, że nie wiem czym jest kłamstwo, bo jest ono w moim życiu i czyha za każdym zakrętem, pod każdym linkiem internetowym, w każdym człowieku jakiego spotykam. To co pisze samo w sobie może być tylko destrukcyjnym kłamstwem tworzonym na potrzeby publiki, chociaż poco, skoro czytelników jest niewielu? Dla kaprysu? Dla zabawy? Głupota.

  Czas mija, prawda ucieka, kłamstwo zyskuje poklask, a ludzie stają się bardziej naiwni. Smutna prognoza społeczna. Czy jest na to rozwiązanie? Pewnie gdzieś się podziewa, pytanie tylko gdzie?

~Wiktoria
__________________________________________

Jeżeli jest coś co chcielibyście odnaleźć na tym blogu, czy też jakiś konkretny temat czy macie jakiekolwiek pytania to nie krępujcie się i zadawajcie je w komentarzach. Nie gryzę.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Kameleon.


  Mistyfikacja, zwykła szarada mająca na celu zdobycie czyichś względów. Walka z ujednoliceniem chuja warta, bo przecież trzeba wybijać się na szczyt popularności. Tłum znajomych, którzy w twarz przyjaciele, a za plecami obrabiają nam tyłki. FAŁSZYWOŚĆ, OBŁUDA, KŁAMSTWA. 
  Ludzie to kłamliwe świnie i tego osobiście najbardziej nie lubię. Poczucia, że osoba z która rozmawiam nie jest do końca ze mną szczera. Nienawidzę bluźnierstwa i tworzenia wyimaginowanych tworów mających na celu uprzykrzenie komuś życia, bo po co to wszystko? Pytanie kolejne. Dlaczego? Bo komuś się nudzi? Bo zazdrości? Bo kogoś nie lubi? 
  Zbyteczne tworzenie problemów i szarganie czyjejś opinii na potrzeby własnej rozrywki. Spekulacje, ukradkowe spojrzenia i uśmieszki, które tworzą wrażenie i skłaniają innych ludzi do myślenia. Tak. Ludzie MYŚLĄ, ale tylko wtedy, kiedy z tego może wyjść SENSACJA. Po co używać mózgu do zreflektowania się i zrozumienia, że to co się robi KRZYWDZI. Tak trudno jest przecież pomyśleć o uczuciach innych osób niż my sami, gdyż my w momencie wypowiadania kłamstwa nie czujemy się winni, ba! Nawet czujemy radość i jesteśmy z siebie dumni. 
  Jedno co przychodzi mi teraz na myśl to chęć cofnięcia się do momentu kiedy bajki opowiadało się o pięknych księżniczkach oraz smokach, a nie wymyślonych ciążach i dawaniu dupy na pierwszej lepszej autostradzie. Przykre i może kogoś to obrazi, zrani, zniszczy życie, ale cóż. I tak 90% społeczności ma to po prostu w dupie. W końcu żyjemy w społeczeństwie, które należy do doby internetu. Tu nic się nie ukryje. Nic nie zostanie do końca wymazane. Zawsze zostanie jakiś ślad. Szkoda tylko, że ślad ten nie będzie czymś dobrym i pozytywnym. Szkoda, że dotknie kogoś, kto nie zawinił w niczym nikomu, ale jak już pisałam. Kogo to obchodzi? 
  Zastanowiłeś się kiedyś jaki masz wpływ na drugiego człowieka? Czy pomyślałeś co twoje słowa mogą zrobić? A może zawsze towarzyszy ci argument "to tylko słowa"? Tak, zapewne właśnie takiego argumentu używasz kiedy chcesz się pogodzić lub znaleźć usprawiedliwienie na swoją GŁUPOTĘ. Tylko czy ten argument w połączeniu ze słowem "przepraszam", wynagrodzi tej osobie stracone nerwy, nieprzespane noce i łzy spływające po policzkach?  
  Ludzie są niczym białe kartki papieru, a to my trzymamy w swoich rękach długopisy. My po części tworzymy historię każdej znanej nam osoby, bo w jakiś sposób ingerujemy w jej otoczenie, życie, sposób myślenia. Nie jesteśmy idealni. To oczywiste i nikt się z tym nie sprzecza. Jednak powinniśmy być choć trochę odpowiedzialni. Nie utrudniać. UŁATWIAĆ. Opieramy się na opiniach i swoich własnych postrzeżeniach tudzież obserwacjach oraz doświadczeniach. To jednak nie zwalnia nas z zachowania jakiekolwiek taktu. 
  Ktoś powiedziałby, że to wina emocji. Owszem, ale nad nimi też trzeba panować, bo kiedyś "powiedziałem to w nerwach" nie naprawi waszych relacji. Nie wystarczy "przepraszam" tak jak i nie wystarczy prawdziwa skrucha, bo jak ją rozpoznać kiedy wokół tyle fałszywości. 
  XXI wiek- cud nowego gatunku. Pragę przedstawić wam nowe pojęcie socjologiczne, które radzę zapamiętać. KAMELEON SPOŁECZNY, żeby bardziej wam przybliżyć pokuszę się o najprostszą definicję jaką mogłam stworzyć dla tego przypadku. 

Kameleon Społeczny-  rodzaj ssaka naczelnego z rodziny człowiekowatych. Charakterystyczne cechy to kłamliwość, fałszywość i zakorzeniona głęboko obłuda. Niektóre z gatunku potrafią zaskoczyć bardziej rozwiniętą paletą uczuć, gdyż nieliczne z rodzaju mogą posiadać coś na wzór sumienia. Zaleca się omijanie ich szerokim łukiem. 

  Chcesz stać się owym kameleonem? Proszę bardzo. Jeżeli tylko do twoich ulubionych zajęć należy krzywdzenie innych i doprowadzanie ich na skraj depresji. Uważaj tylko, żeby ktoś nie stwierdził, że pora na twoją kolej. 

~Wiktoria

poniedziałek, 30 marca 2015

Pocztówka.

  Życie jest karuzelą. Czasem kręci się tak szybko, że jest nam niedobrze i chcemy czym prędzej ją opuścić. Czasem też zdarza się, że siła odśrodkowa sama próbuje się nas pozbyć. Co powinniśmy wtedy zrobić? Odpuścić? To by było nienaturalne i najzwyczajniej mdłe. Poddanie się i rzucenie białej chorągiewki na pole walki. 
  Życie nie należy do najprostszych, ale też nie jest wybitnie trudne i skomplikowane. Ważne by trzymać poziom i siebie samego w ryzach. Emocje to rzecz po prostu drugoplanowa w pewnych sytuacjach i ostatnie na co możemy pozwolić to dać się im ponieść. Trzeba być przygotowanym na porażki tak jak i oczekiwać wygranej. Naturalna kolej rzeczy. Raz na górze, raz na dole. Nie ma sensu popadać w depresje, czy sięgać po używki, więc do cholery pochowajcie te żyletki. 
  Dlaczego tak trudno przychodzi wam uśmiech? Jakim cudem nie potraficie dostrzec piękna tego co was otacza? Każdy ma w sobie coś, co w nim siedzi. Co jest tajemnicą, która nas ukształtowała, ale nie możemy ciągle się jej trzymać i być OFIARAMI tego. Weźmy się w garść i złapmy w końcu swój RYTM. Bądźmy tym kim chcemy być, a nie bójmy sie braku akceptacji. Chuj z innymi ludźmi. Oni za nas życia nie przeżyją. Nie znają naszej historii, nie znają też i przyszłości. Teraz może i są oni częścią naszego świata, ale kto wie co przyniesie JUTRO? Czy za pięć lat dalej będziemy spotykać się w tym samym miejscu i śmiać z tych samych żartów? Nie mamy pojęcia.
  Życie nauczyło mnie, że nie warto się przyzwyczajać, a już na pewno nie do ludzi. Raz są i jest super. Na prawdę czujesz, że możesz na nich polegać. Jednak pewnego dnia przychodzi co do czego i nie widzicie się dłuższy czas. Zaczynasz tęsknić, a gdy przychodzi długo wyczekiwane spotkanie uświadamiasz sobie jak ta rozłąka was PORÓŻNIŁA. Każdy obrał swoją drogę i nie możesz mieć tego tej osobie za złe. Jakim byłbyś człowiekiem, gdybyś oczekiwał, że każdy kogo pokochałeś będzie przy tobie? Zniewoliłbyś tych ludzi tylko po to żeby byli? Zamieniłbyś ich w takie marionetki jak ty, bo ciebie stworzyło społeczeństwo. Obrałeś drogę oczekiwań, wymagań, ZASTRASZANIA. Zapomniałeś o bezinteresowności, uprzejmości i zwyczajnej życzliwości. 
  Wiele osób teraz chowa się za cierpieniem. "Jestem taki, bo wiele przeżyłem", ale prawda jest taka, że gdybyś chciał to byś wstał z tej podłogi, a nie kurwa siedział i się nad sobą użalał. Potrzebujesz do tego kogoś? Zadzwoń do osoby, której w tym momencie najbardziej ufasz. Proste? Proste. Jednak TY wolisz to utrudniać. Łapiesz się brzytwy szybciej niż tonący, bo ten co tonie chociaż próbuje. Ty tylko patrzysz i czekasz aż ktoś pomoże ci za ciebie. Świat to nie jest fundacja, a ludzie to nie wolontariusze. Tak jak już mówiłam. 
Bezinteresowność umarła. 
  Otwórz w końcu oczy. Nadstaw uszu. Zauważ, że ten świat jest coraz większa ruiną lojalnościową. Moralność to niecodzienny dar niewielu już z nas, a ty ciągle myślisz, że ktoś przybiegnie. Powodzenia, bo tak jak już pisałam nie raz. Jeżeli będziesz chciał żyć to zrobisz wszystko, żeby to zrobić. Umieranie to tylko wyimaginowana ucieczka. Nie wiesz co jest po drugiej stronie. Skoro chcesz się już o tym przekonać, to chociaż nie zapomnij wysłać mi pocztówki stamtąd.
~Wiktoria

środa, 18 marca 2015

Morale.


  Świat schodzi na psy. Szykanowanie, zastraszanie. A gdzie jakakolwiek moralność? Gdzie instynkty samozachowawcze? Zero skrupułów. Tak wygląda świat w dobie internetu i nowych technologi. XXI wiek- wiek tolerancji i zrozumienia. Gówno prawda. Witamy w czasach większej ciemnoty niżeli panowała setki lat temu. Cynizm i egocentryzm. Zmarnowane lata nauk, poświęcone na rzecz idiotyzmu i spadku intelektualnego nie tylko osób młodych, ale samych dorosłych.
 Moralni nie buduje się na cudzym nieszczęściu. Zamiast pomagać to teraz modnym stało się dobijanie leżącego. Profanacja i obłuda, dwulicowi ludzie i poczucie, ze już nie można UFAĆ nikomu. Nawet osobie dorosłej, która powinna nam pomóc i nami pokierować. Niestety okres bezinteresowności jak widać zdechł.
  Nie ma czegoś takiego jak profesjonalizm nawet wśród samych nauczycieli w szkołach. Opierając się na własnej opinii nie potrafią wykrzesać z siebie choć odrobiny empatii. To o czym dzisiaj usłyszałam sprawia tylko, że moje poczucie dobra i sprawiedliwości po prostu się rozpada. Optymizm względem zmian już kompletnie sięga granic wytrzymałości. Proste pytanie. JAK? Społeczeństwo stało się tak wyuzdane z uczuć, że aż mnie rozpierdala od środka. Człowiek człowiekowi wbiłby nóż w plecy i zakopał go w pierwszym lepszym dole. Byle tylko jemu było dobrze. Gdzie się podziewają prawdziwi ludzie? GDZIE?
  Nigdy nie zrozumiem jak można kogoś zastraszać i próbować go ośmieszyć. Jak można być na tyle perfidnym, aby komuś odmówić pomocy. Rzucamy sobie wzajemnie kłody pod nogi i tylko czekamy, kto pierwszy się wywróci. Faktycznie. To o takiej rzeczywistości marzę. Wy pewnie tak samo uwielbiacie na dzień dobry dostać miskę goryczy na śniadanie,a na lunch kanapki z ośmieszeniem i kpiną. To straszne, że coraz częściej musimy zasypiać w prokrustowym łożu.
  To tak szokuje, że brak mi słów opisującego dotychczasowe zachowanie ludzkie. Może dość tego cierpienia, co? Światem rządzi teraz chamstwo i egoizm, który jest tak rażący, że czasem zastanawiam się gdzie w tym wszystkim jest osoba wrażliwa. Odpowiedź jest prosta. Taka osoba po prostu popełnia samobójstwo. Brutalnie prawdziwe i przechodzące na codzienność niczym nowy trend modowy. TAK, to staje się normalne kiedy ktoś sięga po kilkanaście tabletek i łyka je na raz i popija alkoholem. To zwyczajne kiedy na czyjejś szyi pojawia się supeł blokujący dopływ tlenu. Skok z mostu? Nic wielkiego. Z dachu bloku? Okna? Podcięcie żył? Piękna gameta sposobów na śmierć, a to wszystko przez to, że nie potrafiłeś zareagować. Tak, TY nie potrafiłeś powiedzieć STOP.  
  Dlaczego tak trudno przychodzi nam obrona innych? Czy to takie trudne walczyć o godność drugiego człowieka? Nie mam pojęcia jak można być tak zapatrzonym w dobro samego siebie zapominający przy tym o drugim człowieku. Jak można kogoś tępić i niszczyć na każdym kroku na nasze widzi mi się. 
  Nie mówię, że trzeba lubić każdego, ale nie starajmy się tej drugiej osobie niszczyć życia tak jakby to był jakiś sport. Sama nie jestem bez winy i mam swoje na sumieniu, ale staram się to zmienić. Staram się rozszyfrować ten świat i to społeczeństwo, w którym żyjemy. Może czas spojrzeć na świat oczami innych ludzi? Wiele pytań, zero odpowiedzi. 
Zastanów się co jest ważne.
~Wiktoria

piątek, 13 marca 2015

Urojenia.


  Patrzysz w lustro i to co tam widzisz nie zadowala cie. Twoje wyobrażenie samego siebie sprawia, że jest ci niedobrze. Czujesz sie źle w swoim ciele. Jedyne co dostrzegasz to same niedoskonałości. Chce ci sie płakać, bo nie akceptujesz tego jak wyglądasz. 
  Kolejne spojrzenie na swoje odbicie powoduje, że MDŁOŚCI powracają. Masz dość. Łapiesz nagromadzony tłuszcz w okolicach brzucha. I choć nie jest on tak wielki to czujesz obrzydzenie. Biegniesz do łazienki i zwracasz wszystko co do tej pory zjadłeś. Nie chcesz siebie takiego jakim jesteś, więc wybierasz drogę na skróty. Toaleta staje się twoim najlepszym przyjacielem, którego odwiedzasz po KAŻDYM spożytym posiłku, nawet najmniejszym.
  Nie wyobrażasz sobie dnia bez wymiotów. To twoja niemoralna codzienność, która staje się uzależnieniem, ale to sprawia, ze czujesz się dobrze. Twoje ciało jest lekkie, a ty czujesz się stosunkowo WOLNY. Nie czujesz ciężaru wagi, bo ważąc się każdego ranka zauważasz, że twoja waga maleje. Super. Osiągasz cel. Popadasz w anoreksje. Masz zaburzenia żywienia i tym samym jesteś coraz słabszy. Ludzie zaczynają patrzeć na ciebie z przerażeniem. Można cię użyć do lekcji biologii. Chciałeś tego? Być manekinem prezentującym żebra człowieka? Wow. Ambitnie. 
  Mimo wszystkie docinki, że jesteś szkieletem ty dalej widzisz siebie jako grubego pasożyta, który je o wiele za dużo. Co z tego, że ograniczasz sie do marnych sucharków i wody. To zbyt wiele kalorii. Przytyjesz i nie zmieścisz się w ukochane spodnie, które są już i tak za duże o trzy rozmiary.  Twoja PARANOJA jest bezpodstawna. Nie masz za co złapać. Nie masz już ani grama tłuszczu w swoim organizmie. Szybko się męczysz i non stop musisz gdzieś usiąść na odpoczynek. Nie zauważasz, ze cię to wykańcza. Przekroczyłeś GRANICE już dobre dwa miesiące temu, gdy zacząłeś wymuszać wymioty nawet po zjedzeniu zwykłego serka waniliowego.

  Dalej widzisz w sobie potwora, który musi schudnąć? Leki na przeczyszczenie, wymuszone wymioty, ciągła ucieczka od niepotrzebnego spożywania jedzenia. Cieszy cię takie życie? Jesteś z niego dumny?  Czujesz, ze coś jest nie tak, ale nie walczysz z tym. Pozwalasz, by to trwało. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że twoja wizja ciebie jest ZŁA. Przywykłeś już do bycia szkieletową pacynką. Ludzie patrzą na ciebie ze współczuciem, chcą ci pomóc, ale ty nie wierzysz w ich DOBRE intencje. Uważasz, że zazdroszczą ci idealnej wagi? Tego, że jesteś wykluczony z normalnego życia nastolatków? Wątpię. Oni starają ci się pomóc, ale ty masz do gdzieś. To ty w końcu jesteś najmądrzejszy. Wiesz co jest dla ciebie najlepsze. Cóż. Skoro chcesz umrzeć z głodu na własne życzenie droga wolna. W tym momencie to ty decydujesz jak będziesz umierał. Nie jest to aż tak spektakularne, ale każdy ma prawo do samotnej i cichej śmierci z wycieńczenia o ile takiej oczekuje. 
  Należy pamiętać, że nie można dać się ZWARIOWAĆ. Jeżeli uważasz, ze jesteś za gruby to ćwicz. Nie popadaj w bulimie a potem anoreksje. Poco to komu, kiedy można być wysportowanym? Rzeźbić swoją sylwetkę i mieć nad tym kontrole nie rezygnując z niczego. Nie bawić sie w UROJENIA. Czuć władzę i panowanie nad tym co się z nami dzieje.
  Jesteś ALFĄ i OMEGĄ. Swoim początkiem i końcem. Wybierz życie na miarę swoich predyspozycji. Nie uwałaczaj własnej godności i nie pozwól by ktokolwiek wmówił ci, że nie jesteś wart życia. Nie pozwól sie zgnieść przez lawine ludzkich złośliwości. Wstań i powiedziedz w końcu sobie, że jestes SILNY. Pokaż tym wszystkim ludziom, ze sie mylili.
~Wiktoria

poniedziałek, 9 marca 2015

Banał.

  Czy wy też nie lubicie kiedy ktoś próbuje wam wmówić, że wszystko co robicie i jakie decyzje podejmujecie są do dupy? Na pewno, w końcu NIKT nie lubi ciągłego zawodu i poniżenia wiążącego się z tym. Pytanie tylko jak temu zaradzić i czy jest na to złoty środek. 
  Wyobraź sobie sytuacje, w której twój kolega z klasy obraża cię za to, że pomagasz słabszemu od siebie. Jak KRYTYKUJE, że podałeś komuś pomocną dłoń. To chyba nie fair, co? Ludzka znieczulica jest coraz bardziej rażąca, chamstwo najzwyczajniej w świecie się potęguje, a my nic z tym nie robimy. Łatwiej po prostu przyglądać się wszystkiemu i przytakiwać. Zachować swoją neutralność i udawać, że nas to nie dotyczy. Głupi, a tak powszechny EGOIZM, doprowadza naszą cywilizację na skraj UPADKU. Prawdziwych ludzi już nie ma, koniec kropka.

  Najpierw, żeby być człowiekiem należy znać pojęcie człowieczeństwa, a z naszych słowników powoli zanika ten wyraz. Niewielki procent rozbitków wybijany jeden po drugim.


  Niby rozwiązania są banalne, ale żadne z nas nie potrafi dostrzec odpowiedzi. Poco w końcu się wysilać. Jest dobrze jak jest teraz. Patrzymy na świat tylko z perspektywy własnej osoby, nie bacząc na innych ludzi, na to jak oni się czują w danej sytuacji, na to jak ich postrzega świat. Brutalna prawda zaglądająca w oczy niejednego z nas.
  Świat choruje na wiele chorób, dobrym przykładem może być skurwielizm zwyczajny. Zaraza, która dopadła już około 90% gatunku ludzkiego. Przykre. Prawdziwe. Naturalne. Tak samo jak dżuma, tak i ten skurwielizm zrobi z nami małą selekcje. Sami się o to prosimy, więc to dostaniemy. Zabawne.
  Zakrawa o dramatyzm, ale co z tego? Życie to jeden wielki dramat. Nim się obejrzysz możesz wszystko stracić, a słońce nawet nie zdąży jeszcze się schować za horyzontem. Trzeba być gotowym na wszystko. Nawet na powitanie starych przyjaciół, z którymi kontakt urwał nam się tak nagle i dawno temu. Na pomoc osobie, z którą nie darzyliśmy się sympatią. Nigdy nie wiesz kto będzie dla ciebie wrogiem, kto przyjacielem. Po prostu darz wszystkich szacunkiem. Bez względu na wszystko pamiętaj, że fortuna kołem się toczy. Dzisiaj możesz mieć pecha, a jutro uśmiechnie sie do ciebie szczęście. Niewiarygodne, co?
  Nie chcesz dopuścić do siebie myśli, że wszystko co masz teraz i jaki jesteś teraz zawdzięczasz innym ludziom. To również oni przyczynili się do stworzenia ciebie. Są twoją częścią. Tworzą twoje wspomnienia, a TY tworzysz ICH. Czy ten skurwielizm jest potrzebny? Nie. Czy jest? Tak i co gorsze będzie. My jedynie możemy spróbować zapanować nad nim i jego siłą rażenia. Ograniczyć ból przez zeń zadawany.
  Jeżeli nie spróbujesz nigdy się nie przekonasz. Kto pyta nie błądzi. Kto działa, zyskuje.
~Wiktoria

piątek, 27 lutego 2015

Walka.

  Myślałeś kiedyś o samobójstwie? Oczywiście, pewnie nie raz opracowywałeś szczegóły swojego pogrzebu. Zacząłeś się poddawać, bo czułeś palący uścisk w gardle. Chciałeś krzyczeć, a mimo to z twoich ust nie mógł nawet wydobyć się cichy pisk.


  Twoja głowa jest o krok od eksplozji, przynajmniej ty masz takie wrażenie. Czujesz się jak wyrwany z rzeczywistości. Nie czujesz niczego, co mogłoby wskazywać, że wciąż jesteś na ziemi. Czujesz się jak w piekle. Czerwone od łez policzki, mokre ubranie. Wszystko cie piecze, denerwuje, irytuje. BOLI cię ŻYCIE. W myślach układasz wiązanki przekleństw z nadzieją, że przyniosą ci one ulgę. Jednak jak ma ci pomóc zwykłe KURWA, kiedy nie możesz normalnie nabrać powietrza do płuc? Przerost formy nad treścią.

  Pustka ogarnia twoje ciało. Chwilowa przerwa w mentalnym umieraniu. Nieme pytanie cisnące się na usta Kim tak na prawdę jestem?. Nie wiesz. Nie możesz nikogo zapytać, bo przecież usłyszysz proste słowo. Jesteś CZŁOWIEKIEM. Nic więcej, żadnej wskazówki co dalej. W końcu, przecież nie jesteś jakimś tam, zwykłym człowiekiem, prawda? A może nie prawda...?

  Gorycz. Powraca uścisk tym razem niżej. Czujesz jak twoje serce wykonuje serie ciężkich uderzeń pompując życiodajną krew do każdego twojego, nawet najmniejszego nerwu. Przez chwile masz wrażenie, że czujesz jak płynie w twoim organizmie. UROIŁEŚ sobie, że ją słyszysz, ale dla CIEBIE to zbawienne. Zajmujesz się czymś innym niż bólem. Kakofonia, dysharmonia istnienia. Przytłaczająca struktura rozumienia. 
  Chcesz zniknąć. Już nie chcesz wiedzieć kim jesteś. Nie dążysz do rozwiązania zagadki. Chwytasz za ostrą żyletkę, którą masz w portfelu, bo przecież nikt się nie domyśli,a poza tym, kto by jej tam szukał. Wyciągasz ją z opakowania i przyglądasz się jej. Nie zważasz na to, że jest na niej jeszcze zaschnięta krew z wczoraj. To twoja krew. Nie będziesz przecież brzydził się cząstki siebie. 
  Przykładasz ostrze do swojej delikatnej skóry. Bez zastanowienia przyciskasz mocniej i po prostu robisz to. Przecinasz skórę, aż pojawiają się świeże kropelki krwi. Przez moment nie czujesz nic. Rozkoszujesz się widokiem purpury na nadgarstku i w momencie, gdy jedna z kropel spływa w dół po ręce zaczynasz czuć pieczenie. BÓL. Nie ten co wcześniej. Tłamsząca mentalna pustka. Tylko paląca rana, która wypełnia się prawdziwym zapomnieniem.
  Kiedy zacząłeś się ciąć? Przypominasz sobie pierwszy raz. Ból wręcz wypalał ci rękę, nie rozumiałeś jak można tak robić. Sytuacja zmusiła cię do powtórzenia tego. Zrobiłeś to, bo już zdążyłeś zapomnieć jaki płomień wywołuje ostrze żyletki. Nie reagujesz już tak gwałtownie. Trzymasz mocno żyletkę i z lekką niezdarnością wykonujesz kolejne małe nacięcie. To ci daje odpoczynek umysłowy. NIE myślisz, tylko CZUJESZ. 
  Blizny stają się coraz bardziej widoczne. Z nadgarstków przeszedłeś na uda i brzuch. Wstydzisz sie rozbierać na wf-ie, bo wiesz, że jeżeli rówieśnicy zauważą zaczniesz być maltretowany psychicznie. Staniesz się wyśmiewany, każdy będzie wytykał cię palcami używając wyzwisk. Tak, dzisiejsza młodzież jest okrutna. Zawsze taka była. Nieliczne jednostki, które podadzą ci pomocną dłoń. Pytanie tylko, czy ją przyjmiesz, czy odrzucisz.

  Chcesz z tym skończyć. Chcesz skończyć ze wszystkim co do tej pory cię spotkało. Najprościej rzecz ujmując chcesz skończyć z życiem. Zamknąć oczy i poczuć jak z delikatnym podmuchem wiatru twoje smutki i żale znikają. Odlatują w niepamięć, a ty jesteś wolny. 


  Niestety. Nic nie przychodzi łatwo. Nie tak prosto jest żyć, ale nie jest rozwiązaniem UMIERAĆ. Proszę Cię, nie poddawaj się. Daj przykład wszystkim tym, którzy go potrzebują. DAJ przykład samemu SOBIE. 
  Zaszczytem nie jest poddać się, a walczyć do samego końca.
  Nikt nie nauczy cię życia lepiej aniżeli TY sam. Nic nie daje nam lepszej lekcji niż nasza własna PORAŻKA. Grunt nie jest i nie był stabilny. Nigdy taki nie będzie. Ludzie będą się potykać. Najważniejsze co musisz zrobić to zwalczyć chęć odejścia. Zamień ją na opcje WALKI. Zasłuż sobie na śmierć. POLEGNIJ w walce, a nie w biernym przypatrywaniu się.
~Wiktoria

poniedziałek, 16 lutego 2015

Siła.


  Nikt nie chce cierpieć, ale życie jest czymś NIEOBLICZALNYM. Jest jak szaleniec trzymający w ręku nóż, nie wiesz kiedy zaatakuje. Ból jednak to nic innego jak granice wytrzymałości ludzkiego umysłu. Najlepiej po prostu odciąć się od surrealistycznej wersji wszechświata odpowiedzialnej za ciosy. Uspokój się. Zwolnij tempo i wyrównaj oddech. Nikt nie każe ci biec. Zrozum, że to ty trzymasz mapę do swojego szczęścia. Doszukaj się odpowiedniej ścieżki. 
  Chcesz się poddać. Widzę to w twoich oczach. Z uporem zaprzeczasz, a jednak ta gra ci nie wychodzi. To nie podrzędny bal przebierańców, gdzie główną atrakcją jest zdobyć koronę króla lub królowej balu. Zdejmij maskę, nie upodabniaj się do nikogo. To Ty jesteś prekursorem własnego JA. Uczepiłeś sie tego co złe i co zadaje ból, ale zastanów się. Takich ludzi jest setki-tysiące. Nie jesteś samotny w swoim osamotnieniu. Fascynujące, prawda? 
  Nie zauważasz cierpienia innych, bo egoistycznie przywiązałeś sie do WŁASNEGO niepowodzenia. Nie dostrzegasz innych. Skupiasz się na sobie w każdej możliwej chwili. Wyolbrzymiasz niekorzyści, nie widzisz szansy no odwrócenie ról. Przestań zamykać sie na rozwiązanie. Ono jest tak banalne, że aż wydaje się NIEREALNE.

    Ludzie. Tak brzmi odpowiedz na twoje pytanie "Jak?". To ludzie sa twoją przepustką do mniejszego cierpienia. Nie zlikwidują go, bo sami często go zadają. Ot tak, zwykła konstrukcja ludzkiego umysłu. Nie wszyscy jednak będa sprawiać, że po twoich policzkach będą spływać łzy smutku. Nie przekreślaj ich. Niektórzy sprawią, że twój smutek zamieni się w SZCZĘŚCIE.

   Nie rezygnuj z tego co może już nie wrócić. ŻYJ. Baw się. Śpiewaj i tańcz. Nie wiesz ile czasu Ci zostało, dlatego korzystaj z każdej chwili niekonwencjonalnie. Nie utrudniaj nikomu życia, każdy z nas jest tylko CZŁOWIEKIEM. Żniwiarz zapuka do drzwi każdego z nas. 
  Cierpienie mimo wszystko nie jest naszym wrogiem. Utwierdza nas w przekonaniu, że wciąż żyjemy i sprawia, że zaczynamy doceniać radość i beztroskę. Jest naszym sprzymierzeńcem w chwili Victorii, kiedy doceniamy swój własny trud na jaki zdobyliśmy się w drodze po zwycięstwo. 
  Przyjaciel i wróg. Sprzeczność wynikająca z wariacji tego świata. Nieprostolinijna pułapka świata robiąca z nas szaleńców.
~Wiktoria

sobota, 14 lutego 2015

ANKIETA. WAŻNE

Bardzo prosimy abyście wypełnili tą krótką, anonimową ankietę, To mała chwilka, która może być dla nas bardzo przydatna. :) (link po wejściu nie zostawia śladu ani na Facebooku, ani innych stronach)
Wyniki zostaną niebawem opublikowane na blogu i naszym fp na Facebooku.

http://interankiety.pl/interankieta/33ee00bf15e4d8cd0ae08c06268dfa24

piątek, 6 lutego 2015

Nieznajomi.

  Wiecie co jest podstawowym problemem ludzi? To, że nie potrafią sie z pewnymi realiami pogodzić. Uparcie wmawiają sobie, że zastana rzeczywistość nie jest tą za jaką sie podaje. Może ma ukryte oblicze i bawi się z nami w "Aku-ku"?
  Chyba pora dorosnąć, zmierzyć się z brutalną rzeczywistością i pozwolić wszelkim upiorom naszej podświadomości odejść w niepamięć. Nie bądźmy wobec siebie hipokrytami i nie oszukujmy swojej osoby. Ciągle trzymamy to w sobie. Cały ten ból i rozdrażnienie. Składujemy wszelkie negatywne emocje ciągle chcąc dosięgnąć gwiazd, tylko jak? Nienawiść ciągnie nas w dół, nie dodaje skrzydeł. Może pora pomyśleć o ZBĘDNYM balaście okalającym serce?
  TNLŚ- Tworzymy nowy, lepszy świat. Akcja, która miała wam, ale i nam samym pokazać, że jest nadzieja dla świata w którym największą i najważniejszą wartością jest pieniądz, chamstwo i władza. I teraz najważniejsze pytanie. Co dalej? Powoli Zielone Okulary umierają. Brutalne, ale prawdziwe. Praktycznie nikt nie zagląda nawet na tego bloga. Strona i jej statystyki nie powalają, a na naszym asku cicho wszędzie, głucho wszędzie. Nie mamy pojęcia co zrobić, żeby trafić do was, ludzi za ekranami monitorów. Jak trafić do większego grona odbiorców tym samym z powrotem odzyskać starych?
 Czuje się skonfundowana całą tą sytuacją. Mieśmy POMAGAĆ, a tymczasem sami siebie ciągniemy w dół. Jeżeli ktokolwiek z was czytał pierwszego posta z pewnością wie, że cały zamysł powstał poprzez fakt, iż straciliśmy przyjaciela. Teraz tracimy TNLŚ, bo nie możemy pogodzić sie z jego odejściem. Ciągle trzymamy go na ziemi udając, że żyje i ma sie dobrze, kiedy to gówno prawda. Nasza mała społeczność rozpada się w drobny mak, zniknęli przyjaciele, zginęły uśmiechy, zamilkły dyskusje. Przestajemy istnieć jako rodzina tym samym ZAMIENIAMY się w NIEZNAJOMYCH. 
  Puste obietnice, słowa rzucone na wiatr, że zawsze będziemy trzymać sie razem. Najpierw szczęście, bo znalazło sie kogoś kogo się kocha, a potem łzy żalu, że pozwoliło się tej osobie odejść. Osobiście uważam, że jest dla nas jeszcze szansa, bo jak to mówią tonący brzytwy się chwyta. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem a wziąć się w garść. Poskładać wszystko do kupy. Jeżeli nie wszystko da sie na prawić to trudno. Czasem nie ma innego rozwiązania niż spacer po linie nad przepaścią.
  Czy od razu Mount Everest zdobyto? Trzeba się trochę namęczyć. Oczywiście poślizgniesz się nie raz i nie dwa upadniesz twarzą w zimny śnieg, ale na tym polega cały urok tej wspinaczki. Potrzeba wysiłku, żeby osiągnąć cel. Trzeba znaleźć swoją motywacje by dalej uparcie brnąć na sam szczyt. Jeżeli wybierzesz oglądanie podnóża góry, okey. Twój wybór. Jeżeli my obierzemy za cel półkę skalną, na której utkniemy. Tak najwyraźniej być będzie musiało. Jednak wszyscy możemy postarać się choćby małymi kroczkami znaleźć się wśród upragnionych chmur.
 ~Wiktoria

niedziela, 25 stycznia 2015

Kręcona.

  Jeżeli widzisz czerwone światło to nie próbuj oszukać przeznaczenia. Nie udawaj, że go nie zauważyłeś. Zapaliło sie nie bez powodu, nie sądzisz? 
  Każdy z nas ma już w nawyku ignorowanie go, bo przecież... Życie nie po to jest, żeby bawić się w ograniczenia, prawda? Jednak może czasem lepiej przyjrzeć się temu wszystkiemu? Może to nie taki zły pomysł zwolnić tempo? Każdy popełnia jakiś błąd, ale nie jest on pierwszy i tym bardziej ostatnim.
  Ostatnio dostaliśmy pytanie, że pozwolę je sobie tu zacytować:
 "Nienawidzę swojego życia. Nienawidzę tego kim jestem/jak żyje/gdzie mieszkam nawet nienawidzę swojej rodziny.Nie chcę tak żyć. Czuje się jak w więzieniu! Co zrobić?"

  Długo nie odpisywaliśmy tej osobie, chciałabym przeprosić w imieniu całej naszej ekipy, ale to była dość trudna wiadomość. Sama nienawiść do zdefiniowania i zrozumienia jest problematyczna. Odczuwanie jej dość tłamszące, zwłaszcza, jeżeli odczuwamy ją z każdym oddechem.
  Czy jest sens nienawidzić siebie, jedynej osoby, która w pełni nas rozumie? Zadajmy sobie lepiej pytanie, co stało się, że nie ufamy sobie samym. Skoro nienawidzisz siebie, może zmień coś. Spraw, że na powrót pokochasz to jakim człowiekiem jesteś. Twoje życie, twoje decyzje, twoja przyszłość. Wszystko zależy od Ciebie.
  Mówisz więzienie? Postaraj się z niego uwolnić. To Ty tworzysz swoją rzeczywistość i kształtujesz siebie. Człowiek ma wiele twarzy, wiec masz do dyspozycji kilka z nich. Wybierz tą właściwą. Tą niepowtarzalną, idealną dla ciebie. Nie bądź prostolinijną postacią. Nikt Ci nie każe. Bądź sobą, zakręconą, wkręconą, nakręconą, jaką chcesz. Dbaj o swoje dobro i nie martw się, że komuś nie podoba się to kim jesteś.


  Nikt nie ma prawda decydować za ciebie. To nie jest ich życie. Nie daj sobie wmówić inaczej. Jesteś wyjątkową osobą. Masz siłę, żeby pokonać wszelkie przeszkody. Nie wierzysz? Uwierz. To pierwszy krok by odzyskać siebie.
~ Wiktoria

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Kopia.


  Świat jest strasznie dwulicowy. Ludzie zmieniają twarze tak często, że idzie się pogubić, które z oblicz na pewno należy do nich. Czy przypodobanie się komuś na prawdę jest warte rezygnowania ze swojego zdania jak i przekonań? Osobiście mówię NIE małpowaniu. 

  Irytuje mnie jak ludzie potrafią być fałszywi, kiedy w twarz najpierw powiedzą ci, że jesteś propagatorem wszystkiego co złe, a następnie lecą do ciebie prosząc o zajęcie się daną sprawą. Przychodzi co do czego i bum! Jesteś zamieszany w coś od czego ręce umywałeś. Dziwne? Absolutnie. Tak wyglądają dzisiejsze realia "dobrego smaku".
  Czy ciekawiło cie, co inni mówią za twoimi plecami? Lepiej zastanów się dwa razy nim spróbujesz uzyskać odpowiednie informacje. Czy cie lubią? Tobie powiedzą, że tak, swojej ciotce, że nie,a jeszcze komuś innemu, że po prostu cie nie znają i nie mogą ocenić. Zabawne? Skądże. 
  Czy podoba Ci się życie na planecie, gdzie podlizywanie się innym jest czymś normalnym? Nie mylmy oczywiście chodzenia na kompromisy z rażącym w oczy wchodzeniem komuś do tyłka. To dwie zupełnie inne rzeczy. Pamiętajmy również, że posiadanie swojego zdania i brak lęku przed wyrażaniem jego też jest kluczem do zachowania własnej tożsamości. Usiądź i zastanów się, czy walczysz o swoje własne JA. Walczysz? Gratuluje, oby tak dalej. Nie walczysz? Weź się w garść chyba, że chcesz trafić do pierwszej lepszej fabryki etykietek i żyć z "made in china" wytatuowanym na czole.
  Drastyczne? Nie. Przesada? Skądże znowu. Brutalna prawa powiedziana wprost bez żadnego cenzurowania, a jednak wyrażona zgodnie z zachowaniem kultury słowa. Nie musisz się ze mną zgadzać, ale pomyśl ile razy zrezygnowałeś ze swoich zasad, by ktoś pochwalił cię i twój tok rozumowania. Takie smutne, a takie prawdziwe. Ja również nie raz uciekałam od swoich deklaracji mówiąc i co więcej broniąc samą siebie przed sobą, że to tak o! Po prostu, na chwile i się nie powtórzy. Powtórzyło się już niejednokrotnie.
  Samym sobie potrafimy świetnie zamydlić oczy. W końcu od lat to robimy przystosowując się do obranych norm i zasad. Zapominamy o tym, że nie na tym to wszystko polega. Oczywiście, nikt z nas nie jest wszechwiedzący i każdy ma prawo do błędu. Jednakże nikt nie jest idealny a zarazem jest na swój własny sposób bez skazy. Wystarczy tylko nie udawać kogoś kim się nie jest.  
  Życie juz teraz jest trudne, wiec nie widzę potrzeby do dalszego utrudniania go. Zdejmij tą maskę i wykrzycz w końcu światu, że nie lubisz chamstwa. Powiedz głośno, że nie życzysz sobie ingerencji osób trzecich w twoje aspiracje. Nie bój się, zaryzykuj! To nie takie trudne. Wystarczy chcieć by móc i móc by chcieć.

  Mówisz skomplikowane? Nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli znasz prawdę to ją mów, nie chowaj jej w sobie. Nie chowaj się w cieniu siebie samego. Boisz się dostać w policzek? Nadstaw drugi. Takie jest życie. Boli, ale czy chcesz umrzeć jako "No Name"? Człowiek bez osobowości? Własnej historii? Wolisz być kopią? Klonem? Jeśli tak Ci wygodniej, powodzenia.
~Wiktoria