
Cóż, odpowiedź brzmi nie. Non stop zaglądamy w oczy ludziom, którzy doświadczyli mniejszej lub większej krzywdy mające swoje odzwierciedlenie w stracie bliskiej nam osoby. Mimo to nie przejmujemy się wcześniejszymi upadkami tych osób. Oceniamy je od razu nawet nie pytając co je takimi uczyniło. Co więcej potrafimy nawet wytknąć im błędy nie będące do końca ich winą, ale co nas to obchodzi. To nie nasza historia, ledwie mały epizod, bo w końcu skoro się wtrącamy musimy mieć jakiś kontakt z tą osobą, prawda?
Najbardziej na tym świecie bolą mnie rozstania, które są wynikiem nie kłótni, czy też śmierci, a najczystszej nienawiści stworzonej przez nieporozumienie i nieumiejętność rozmowy. Rozłąki, które są spowodowane nie przeprowadzką, na którą nie mamy wpływu, czy pracą za granicą, która jest niezbędna.
Mamy kogoś blisko siebie i zamiast wykorzystywać czas jaki został wam dany we dwoje, my, zwykli szarzy obywatele tego jebanego społeczeństwa po prostu tym się nie przejmujemy. A nawet więcej! Niszczymy ten czas ciągłymi dogryzaniami, kłamstwami i niepotrzebnymi na dobrą sprawę nikomu przykrościami. Zastanów sie. Ile razy byłeś ironiczny, czy posługiwałeś się sarkazmem po to tylko, żeby komuś dokopać?
A teraz inne pytanie. Ile razy robiłeś to po to, żeby kogoś zniszczyć psychicznie? Tak bardzo, że jedyne o czym myślał to śmierć, ucieczka. Może on miał kogoś kogo kochał i ta osoba też kochała jego? A ty, marny człowiek, będący tylko epizodem w jego życiu i historii sprawiłeś, że the end przyszedł wcześniej niż miał. Spowodowałeś tym samym rozstanie, rozłąkę, koniec. Sprawiłeś brak, pustkę, tęsknotę. Jesteś z siebie dumny? Gratuluje, bo ode mnie leci karny kutas za znieczulice i do tego nagroda za zajęcie pierwszego miejsca w byciu największym chujem tego dnia. Spokojnie, tylko dnia. Aż tak dobry w tym nie jesteś.
~Wiktoria
~Wiktoria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz