Przemyślenia:

Życie codziennie uczy mnie, że nikomu się nie dogodzi. Zawsze będziemy o krok od osiągnięcia czyjejś wizji, ale jedno pytanie. Poco podporządkowywać się wyobrażeniom ludzi, którzy stawiają wymagania, a sami nie są idealni? Po prostu nie ma sensu, zrozum to i nie przejmuj się niczym więcej.

niedziela, 28 grudnia 2014

Święta.

  Święta, święta i po świętach. Coroczny schemat, który każdy z nas zna. Świąteczne porządki, gotowanie, szał zakupowy. Czy to już wszystko? Czy czegoś brakuje?

  Na szczęście już nie musimy się tym martwić, a my mamy nadzieję, że wasze święta były pełne ciepłej rodzinnej atmosfery oraz prezentów, z których byliście zadowoleni. Teraz za rogiem czeka na nas sylwester zwiastujący koniec jak i początek roku. Przygotowania do tej imprezy pewnie zajmują niektórym 90% ich uwagi. Dziewczyny przeglądają szafy w poszukiwaniu odpowiedniej kreacji, chłopcy przeliczają pieniądze na alkohol. Tak bardzo dorośle.

  Tak, sylwester, w którym nie może zabraknąć fajerwerków, serpentyn, balonów i oczywiście: POSTANOWIEŃ NOWOROCZNYCH. Listy rzeczy do zrobienia, zmian, które i tak w większości przypadków są zapomniane po tygodniu od ich wymyślenia. Cele jakich nie osiągamy ze względu na nasze lenistwo, słabą pamięć a także podejście do nich. 
  Wymyślamy tryliard punktów, w których obiecujemy sobie przejście na dietę, zapisanie się na siłownie, zagadanie do naszego obiektu westchnień. PRZYSIĘGAMY sobie, że nie powtórzymy danych zachowań oraz że baczniej będziemy dobierać towarzystwo. Kojarzysz? 
  Ja tak. Nie raz przed sylwestrem zapisywałam na kartce masę punktów, które tak na prawdę miały ze mną tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem. Wymyślałam coś czego nawet nie chciałam i prawdę mówiąc w normalnym dniu nawet bym o tym nie pomyślała. Głupie podążanie za trendem, żeby nie być CZARNĄ owcą w towarzystwie. Głupie, prawda?
  Wymyślamy rzeczy, które są ponad nasze siły i sprawiamy, że sami sobie obniżamy samoocenę, bo przecież jakże ja, taka wspaniała osoba z tyloma celami, nie dałam rady? Przecież na prawdę chciałam zostać lekarzem, nie moja wina, że ocknęłam się w klasie maturalnej na profilu humanistycznym. Zabawne? Tak, bo nigdy nie chciałam zostać lekarzem, ale to po prostu fajnie wygląda na tej głupiej kartce. 



   Masz już swoją listę? Może lepiej się jej przyjrzyj i ją przeanalizuj. Czy na pewno chcesz przefarbować te włosy na zielony kolor? Nie lubisz zielonego. Czy serio chcesz nauczyć się jeździć na deskorolce? W telewizji, przecież zawsze oglądasz sporty zimowe. Chcesz psa? Zawsze mówiłeś o kanarku, bo psy kojarzyły ci się ze zbyt wielką odpowiedzialnością.  





  Pamiętaj, że nikt nie zna cię tak dobrze jak ty siebie znasz. Mierz siły na zamiary i co najważniejsze. Wybierz tylko 10 punktów ze swojej stu stronicowej listy. Te najważniejsze, które są najbliższe twojemu sercu. Napisz je na kartce, która powiesisz nad łóżkiem i na którą  będziesz co dzień rano spoglądał. Odhaczaj to co już osiągnąłeś. Tym sposobem dasz rade zrealizować wszystkie swoje plany. Nic ci nie przeszkodzi. 
  Chyba, że... Nie zdążyłeś ze wszystkim? Nic się nie martw. Przenieś ten punkt na rok kolejny i tak w kółko, aż w końcu wszystkie twoje postanowienia się ziszczą. Nie taki diabeł straszny jak go ludzie widzą. To w twoich rękach leży twoja przyszłość, a my mamy nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję i odnajdziesz swoja drogę.
Okular!
~Wiktoria

niedziela, 21 grudnia 2014

Marzenie.


   Każdy z nas ma swoją listę rzeczy do zrobienia. U nie których ta lista ogranicza się do trzech najważniejszych punktów, inni mają ułożone swoje cele w hierarchii przez nich wyznaczonej. 
   Niejednokrotnie śniliśmy o swoich marzeniach i oczami wyobraźni widzieliśmy jak się spełniają. Zaraz potem jednak wracaliśmy do "rzeczywistości". Zastanawialiście się kiedyś nad tym, że może by tak zaryzykować? Pobawić się w optymistę huśtającego się na huśtawce marzeń, szybującego w nadziei i wzbijającego się w cel. Stać się człowiekiem, który nie boi się powiedzieć "Tak, OSIĄGNĘ wszystko co chce".
  Może pora wyjść zza krat własnych OGRANICZEŃ. Puścić lęk i zwątpienie, zostawić je w tyle, nie przejmować się tym co ludzie powiedzą. Może wystarczy wstać i zacząć wołać szczęście po imieniu? Może ono tylko czeka na nasze przyzwolenie, bo my nie wydajemy się gotowi na to co może nas dobrego spotkać? Zastanawiać się możemy długo, tak długo jak nasze serca biją, a powietrze przelatuje przez płuca, a rozum jeszcze pracuje.
  Pomyśl, co ci szkodzi uwierzyć, że wszystko się uda? Co przeszkadza ci w pozytywnym myśleniu? Co sprawia, że nie możesz chodź raz spróbować uwierzyć w nowe, lepsze jutro? W stworzenie NOWEGO, LEPSZEGO ŚWIATA?   
  Zupełniesmile jak ODDYCHANIE. Wciągasz potrzebny tlen. Dostarczasz go do organizmu. Wydychasz zbędne pierwiastki i dbasz by oddech był spokojny, miarowy. Zapominasz nawet o tym na czym to polega. Po prostu oddychasz i się nad tym nie ZASTANAWIASZ. Wiesz, że to niesie za sobą następstwa nowych czynności życiowych. Ale czy trudno ci je wykonać? NIE, dlatego niech myślenie, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki wejdzie Ci w nawyk. Nie rozstawaj się z tym, co może dać ci miłą niespodziankę.
  Kochaj życie. Szanuj to co masz. Wypatruj tego co mieć możesz. Nie załamuj się, głowa do góry, a nasz przepis na sukces? UWIERZYĆ. Spełnić wszystkie swoje marzenia? PRZYCIĄGNĄĆ JE. Jak? Normalnie. Mów sobie, że wszystko osiągniesz, a wtedy to zrobisz. Nie wyznaczaj granic, bo nie są ci one potrzebne. Musisz zniszczyć bariery. Siła jest w tobie, uwolnij ją ;) 
~Wiktoria

wtorek, 16 grudnia 2014

Motyl.


  Z ludzką duszą jest jak ze skrzydłami motyla. Jest delikatna i raz naruszona zostaje zniszczona na zawsze. Nie da się jej ODBUDOWAĆ ani w żaden sposób naprawić. KAŻDY z nas ma duszę, która w mniejszym bądź większym stopniu została NARUSZONA.

 
   Człowiek, którego "skrzydła" pokiereszowane są zbyt mocno, nie widzi niczego co mogłoby go cieszyć. Zamyka się w sobie, gardzi tym co ma wokół siebie pomijając pozytywne aspekty życia. Zupełnie jak motyl, który bez skrzydeł nie ma sensu istnienia. Czy można coś zrobić?
   Nie zawsze można pomóc, ale liczy się CHĘĆ zrobienia czegoś w dobrym kierunku, żeby coś ZMIENIĆ. Chęć sprostania wyzwaniu jakim jest podanie komuś pomocnej ręki. Danie oparcia oraz wsparcia. Wybór pokrzepienia a NIE zlinczowania. 
   Zmiana nie tak radykalna, a jednak tak efektowna na dłuższą metę. Spróbujmy żyć tak przez jakiś czas. Wyznaczmy sobie taki challenge- "Bycie bezinteresownie miłym". Zamiast wypisywać na tablicy na facebook'u karne chwalmy się ilu osobą powiedzieliśmy "dzień dobry", do ilu się uśmiechnęliśmy. Komu podaliśmy dłoń, gdy upadł. Może ktoś przytulił cię bezinteresownie widząc, że płaczesz? Podziękuj mu. To nie wstyd być wdzięcznym. Skrzywdziłeś kogoś? Przeproś. To nie ujma dla dumy wyrazić skruchę. Masz problem? Nie bój się poprosić o pomoc. Nikt nie da rady przejść przez życie sam. Choćby nie wiem jakby chciał, nie uda mu się. Nie uda się to TOBIE, bo choć wydaje ci się, że jesteś samowystarczalny to tak nie jest. Sam siebie oszukujesz brnąc w zaparte, że NIKOGO nie potrzebujesz.  
  Twoja dusza, moja dusza. One są niby takie same, a jednak różnią się zadrapaniami, kolorami, przetarciami. Zupełnie jak skrzydła motyli się różnią, a jednak każdy motyl jest piękny, co za tym idzie- każda dusza- każdy człowiek jest PIĘKNY. Ja jestem piękna, TY jesteś piękny, twoja koleżanka, kolega, sąsiadka TEŻ jest piękna. Musisz tylko to dostrzec i bardziej dbać o to co widzisz, ale tez o to co czujesz. Uważaj na swoje czyny. 
  Każdy twój czyn może być nowym zadrapaniem w duszy drugiego człowieka. PAMIĘTAJ, że raz zniszczone skrzydło motyla nigdy już nie ulega naprawie. PAMIĘTAJ, że raz zadany ból pozostawia po sobie ślad do końca życia. Żyj ze świadomością swoich czynów. Nie rań, a nie będziesz zraniony. Skąd ta pewność? Nigdy się jej nie ma. Pozostaje nam nadzieja i wiara, że tak będzie. Mimo wszystko jednak, nie bądź jednym z  NAŚLADOWCÓW. Wybierz to co podpowiada ci serce.
~Wiktoria

niedziela, 14 grudnia 2014

Miłość.

  Często pojawiają się pytania od was związane z niczym innym jak miłością. Jak znaleźć tą odpowiednią osobę? Kiedy, jak i czy aby na pewno wyznać swoje uczucie? Szukacie u nas tak zwanego PRZEPISU na miłość, ale muszę was zmartwić, bo takowego nie posiadamy. 
  Odpowiadam wam na te wszystkie pytania zwykle opierając się TYLKO na swoich "podbojach" sercowych,  które były bardziej lub mniej udane. Musicie jednak wiedzieć, że nie należę raczej do osób lękliwych i raczej prosto z mostu mówię o co mi chodzi. Mam dystans do uczuć i jestem wyznawcą zasady "nic na siłę" jednak nie bawię się w podchody, a porażki traktuje raczej niczym NAUKĘ na przyszłość. Zawsze też obracałam się bardziej w męskim towarzystwie, wiec złapanie kontaktu z danym mi obiektem westchnień nie należało do najtrudniejszych. Byłam wariatką, kochliwą i zawsze poszukującą szczęścia, aż w końcu je znalazłam.
  Jak? Przez przypadek, gwałcąc swoje zasady moralne, w których nie było mowy o czymś na wzór "romansu". Takaż tam ironia losu. Ledwie zerwałam z jednym chłopakiem, a w moim życiu pojawił się kolejny, który jest ze mną już prawie pół roku i nie widzi mu się mnie zostawiać. Początek nie był łatwy. Najpierw tragiczny dramat zakrawający o "przeminęło z wiatrem", a potem na powrót cudne Love Story trwające do dzisiaj.
  Opieramy naszą relacje na szczerości i zaufaniu. Nie chowamy wzajemnych żalów i choć czasem na prawdę jest trudno, kłócimy się najmniejsze błahostki to i tak mogę zaryzykować stwierdzenie, że jesteśmy szczęśliwi ze sobą. Tylko trzeba znaleźć GRANICĘ między "Kocham cię" a "Nienawidzę", bo te uczucia wbrew pozorom są bardzo ze sobą zbliżone. Mamy siebie dość i swoich humorków tak samo często jak często za sobą tęsknimy i chcemy, żeby ta druga osoba była obok.
  Jak wy możecie to osiągnąć? To proste. Z miłością jest jak z puzzlami, żeby ułożyć obrazek trzeba mieć:
  • Wszystkie elementy układanki.
  • Obrazek do wzorowania się.
  • Odwagę to pomyłki. 
  • Motywację do podjęcia wyzwania.
  • Czas i cierpliwość.

  Bez tego może być wam trochę trudno. Miłości dość często trzeba pomagać, bo jest ona dość nieśmiałą przyjaciółką, która nie chce się zbyt często wychylać. Nie jest pewna swojego, a poza tym boi się pomylić, ale przecież nikt nie jest nieomylny. Nawet, a raczej przede wszystkim uczucia są tym w czym często się GUBIMY. Dlaczego to takie skomplikowane? 



  Uczucia muszą być trudniejsze do rozszyfrowania, bo kiedy w końcu uświadamiamy sobie co czujemy żadna zagadka nie wydaje się nam już trudna. Najważniejsze jest jednak to, żeby podjąć jakieś działania z tym związane. Wziąć się w garść i chwycić przysłowiowego byka za rogi. Nie bójmy się poprosić Afrodyty o pomoc, zapytajmy Erosa, czy nie użyczy nam trochę namiętności. 
  Weźmy od Kupidyna tę strzałę miłości i wycelujmy w odpowiednią osobę, pamiętając jednak, że nikogo nie zmusimy do miłości.
  Ostania i bardzo ważna zasada moi kochani:
.Nikogo nie zmusisz do miłości. Upartość nic tu nie da a sprawi tylko, że będziesz wiecznie miał siebie za pokrzywdzonego tym samym sprawiając, że ominie cię prawdziwe uczucie. Miej oczy szeroko OTWARTE, bo może twoje szczęście czeka tuż za rogiem.
~Wiktoria

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Haczyk.

  Kiedy myślimy, że wszystko już będzie się układało życie jak nikt inny sprowadza nas do parteru udowadniając, ze zwyczajnie się myliliśmy. To znak, że czas się poddać? Może by tak udowodnić coś nie tylko sobie, ale też i wszystkim wokół. Proste igraszki z życiem będące walką o każdy dzień. POKAŻMY swoją wolę walki, bo jak nie my to KTO inny przeżyje za nas nasze WŁASNE życie?
  Ktoś zwrócił mi niedawno uwagę, że moje wiadomości do was nie powinny być oparte tylko i wyłącznie na samej teorii, ale powinnam również pokazać wam praktyczną stronę na danym przykładzie. Jako, że nie chce niczego wymyślać, bo zależy mi na waszym ZAUFANIU opowiem wam część, że tak to ujmę walki z odszukaniem własnego "ja". Skąd możecie mieć pewność, że to prawda? Nie możecie, ale możecie pokusić się o obdarowanie mnie częścią swojej wiary.
  Urodziłam się późnym wieczorem pierwszych dni lata. Moi rodzice byli młodzi i myśleli, że są gotowi na stworzenie pełnej rodziny. Jak się pewnie domyślacie tak nie było i mój ojciec nas zostawił tym samym pozostawiając moja mamę z odpowiedzialnością jaką jest wychowywanie dziecka. Nie była oczywiście sama, bo jak to mówi opowiadając mi o przeszłości- wszyscy mnie od razu pokochali. 
  Gdzie  haczyk? Haczyk jest tu, że skoro wszyscy mnie pokochali, to dlaczego i on nie mógł tego zrobić. Na początku oczywiście wykazywał jakiekolwiek chęci, ale nie sprawdzał się w roli ojca, zwłaszcza gdy z jego powodu trafiłam do szpitala z zagrożeniem życia. Nie minęło dużo czasu i wycofał się z mojego życia nie płacąc nawet marnych alimentów. 
  Babcia a jego matka odwiedzała mnie raz do roku, aby wykupić swoje winny dając mi worek pełen prezentów. Mówiłam jej per "Pani Babciu", bo co w końcu może powiedzieć dziecko do osoby, której nie widzi cały rok? Kiedy mama odebrała ojcu prawa rodzicielskie do mojej osoby, wtedy i ona zniknęła. Z dziadkiem nie miałam raczej problemów, że był i odszedł. On z góry powiedział, że nie chce mnie poznać, a ciotki także nie odegrały w moim życiu większej roli. 
  Żyłam z innym nazwiskiem, bo mama ponownie wyszła za mąż i na świat przyszedł mój brat, który w późniejszych latach wypytywał mnie o tajemnice mojej odmienności nazewniczej. Nie było to oczywiście łatwe, bo jak 10-cio letnie dziecko ma się przyznać do tego, że jest odmieńcem kiedy to w sumie chce ono o tym zapomnieć? Poza tym moje stosunki z bratem również nie należały nigdy do najlepszych. Chciałam akceptacji z jego strony. 
  Jak się CZUŁAM? To proste. Inna, niepotrzebna, zbędna. Jak znajda znaleziona pod drzwiami. Towarzyszyły mi ciągłe wątpliwości i niepewność. Zwątpienie w swoja własną WARTOŚĆ. Pytanie jakie mi towarzyszyło przez lata to pytanie samej siebie kim tak na prawdę jestem, poco tu jestem i czy wszystko ze mną w porządku. 
  Pomimo wielu problemów i załamań w końcu myślę, że odnalazłam własne "ja". Nie poddałam się i ciągle szłam przed siebie. Poznałam odpowiedzi na większość nurtujących mnie pytań, część dalej pozostaje dla mnie zagadką, ale nie przejmuje sie tym. 
  Ktoś zapytał mnie kiedyś czy wybaczyłabym swojemu ojcu to,że nas zostawił i zrezygnował z nas tak łatwo. Tak na prawdę przestałam mieć do niego żal już dawno temu, nawet nie wiem jak wygląda jest mi obcą osobą. Nie wychowywałam się w patologicznej rodzinie. Byłam obdarowana miłością, miałam to co chciałam i nie mogę narzekać. BYŁAM szczęśliwa choć zagubiona w tym całym amoku. JESTEM szczęśliwa, lecz nie do końca pogodziłam sie z przeszłością, ale sądzę, że jestem już gotowa na to co przyniesie mi przyszłość.

  Życie daje nam wszystkim dość często w kość, ale grunt to znaleźć MOTYWACJĘ do realizacji naszych planów i marzeń. Mnie długo nawiedzało poczucie pustki, zdarza mi się to i dzisiaj, ale nie zrezygnowałam z drogi jaką obrałam. Więc TY, tak właśnie TY, który teraz albo krytykujesz, albo pochwalasz moje wyznanie zastanów się, co jest w twoim życiu PRIORYTETEM.
~Wiktoria

wtorek, 2 grudnia 2014

Oczekiwania.

  Denerwuje was kiedy ludzie na upartego próbują was zmieniać? Czy to nasza WINA, że jesteśmy kim jesteśmy? Nie mamy przecież wpływu na nasze pochodzenie, mentalność, status społeczny. Nie od nas zależy kolor naszej skóry, oczu, czy też włosów,a mimo to ciągle znajdują się rasiści, homofoby zajadle wystrzegający się kontaktu z ludźmi z takimi preferencjami seksualnymi.
  Jednak czy nie powinno być inaczej? Wszyscy jakby nie patrzeć jesteśmy tacy sami. Ten sam układ krwionośny, serce, mózg, ręce, oczy, nos... Jedyne co nas różni to WNĘTRZE emocjonalne, które nie powinno mieć wpływu na ogólny stosunek do człowieka. Wiecie, coś w stylu: Jeżeli mnie widzisz, nie musisz mnie pokochać, ale ZAAKCEPTUJ mnie takim jakim jestem. Przykro się robi człowiekowi, kiedy żyje z przeświadczeniem, że nie spełnia wszystkich  ludzkich OCZEKIWAŃ. Ważne jest, aby zauważać w życiu coś więcej niż spis zasad społecznej dyktatury, która nie daje nam nic poza stłamszeniem osobowościowym i ideologicznym.

  Czyżby dzisiejszy świat chciał powiedzieć lesbijką- nie masz prawa pokochać kobiety? Czyżby w stronę czarnoskórych miały padać awersje odnośnie ich koloru pod tytułem- wybiel się? A może by tak niepełnosprawnemu powiedzieć, żeby w końcu odzyskał wszelką sprawność? 
  Dzisiejsze realia załamują już nie jedną osobę, ale nikt nic z tym nie chce zrobić. Traci się wiarę, że jakakolwiek społeczna grupa w końcu wyjdzie na przeciw tyrani. Czy jest nadzieja? Motywacja? Może zwykłe zmęczenie zaistniałą sytuacja?
  Może najpierw ty, co oceniasz resztę zadaj sobie pytanie: Czy ty sam jesteś idealny? Nie wydaje mi się. Chociaż mogę się MYLIĆ, w końcu jestem zwykłym człowiekiem, a my ludzie lubimy popełniać BŁĘDY.  
  Czy to źle , że człowiek chce być szanowany i kochany? Czujemy się DOBRZE kiedy wiemy, że dla kogoś coś znaczymy. Chcemy mieć POCZUCIE bezpieczeństwa w grupie. Chcemy po prostu MIŁOŚCI. Akceptacja, tolerancja i odrobina ludzkich uczuć. To wszystko czego nam w życiu trzeba. Nie krytykujmy. Nie każmy się nikomu zmieniać. Zrozummy, że ta osoba jest SZCZĘŚLIWA taką jaka jest w rzeczywistości. To przecież nie boli, czyż nie? Pomyślmy czasem co ta osoba czuje. Różnimy się i właśnie to sprawia , że jesteśmy WYJĄTKOWI. Jedyni w swoim rodzaju. 
  Powiedzmy sobie głośne: JESTEM SOBĄ . Mam SWOJE zdanie i może nie wiem czego chce od życia, ale jedno wiem na pewno... NIE CHCE BYĆ RANIONY. 
  Nie bójmy się krytyki, bo ona też jest ważna. Nie chowajmy się za murem ulepionym z bluźnierstw i wyzwisk. Przełammy go i odnajdźmy odwagę do realizacji SWOJEGO planu działania. Odrzućmy dyktaturę i pozbądźmy się Cerbera pilnującego granic "ludzkiej przychylności". Bądź sobą i się tego nie wstydź. 
~Wiktoria