Przemyślenia:

Życie codziennie uczy mnie, że nikomu się nie dogodzi. Zawsze będziemy o krok od osiągnięcia czyjejś wizji, ale jedno pytanie. Poco podporządkowywać się wyobrażeniom ludzi, którzy stawiają wymagania, a sami nie są idealni? Po prostu nie ma sensu, zrozum to i nie przejmuj się niczym więcej.

niedziela, 25 stycznia 2015

Kręcona.

  Jeżeli widzisz czerwone światło to nie próbuj oszukać przeznaczenia. Nie udawaj, że go nie zauważyłeś. Zapaliło sie nie bez powodu, nie sądzisz? 
  Każdy z nas ma już w nawyku ignorowanie go, bo przecież... Życie nie po to jest, żeby bawić się w ograniczenia, prawda? Jednak może czasem lepiej przyjrzeć się temu wszystkiemu? Może to nie taki zły pomysł zwolnić tempo? Każdy popełnia jakiś błąd, ale nie jest on pierwszy i tym bardziej ostatnim.
  Ostatnio dostaliśmy pytanie, że pozwolę je sobie tu zacytować:
 "Nienawidzę swojego życia. Nienawidzę tego kim jestem/jak żyje/gdzie mieszkam nawet nienawidzę swojej rodziny.Nie chcę tak żyć. Czuje się jak w więzieniu! Co zrobić?"

  Długo nie odpisywaliśmy tej osobie, chciałabym przeprosić w imieniu całej naszej ekipy, ale to była dość trudna wiadomość. Sama nienawiść do zdefiniowania i zrozumienia jest problematyczna. Odczuwanie jej dość tłamszące, zwłaszcza, jeżeli odczuwamy ją z każdym oddechem.
  Czy jest sens nienawidzić siebie, jedynej osoby, która w pełni nas rozumie? Zadajmy sobie lepiej pytanie, co stało się, że nie ufamy sobie samym. Skoro nienawidzisz siebie, może zmień coś. Spraw, że na powrót pokochasz to jakim człowiekiem jesteś. Twoje życie, twoje decyzje, twoja przyszłość. Wszystko zależy od Ciebie.
  Mówisz więzienie? Postaraj się z niego uwolnić. To Ty tworzysz swoją rzeczywistość i kształtujesz siebie. Człowiek ma wiele twarzy, wiec masz do dyspozycji kilka z nich. Wybierz tą właściwą. Tą niepowtarzalną, idealną dla ciebie. Nie bądź prostolinijną postacią. Nikt Ci nie każe. Bądź sobą, zakręconą, wkręconą, nakręconą, jaką chcesz. Dbaj o swoje dobro i nie martw się, że komuś nie podoba się to kim jesteś.


  Nikt nie ma prawda decydować za ciebie. To nie jest ich życie. Nie daj sobie wmówić inaczej. Jesteś wyjątkową osobą. Masz siłę, żeby pokonać wszelkie przeszkody. Nie wierzysz? Uwierz. To pierwszy krok by odzyskać siebie.
~ Wiktoria

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Kopia.


  Świat jest strasznie dwulicowy. Ludzie zmieniają twarze tak często, że idzie się pogubić, które z oblicz na pewno należy do nich. Czy przypodobanie się komuś na prawdę jest warte rezygnowania ze swojego zdania jak i przekonań? Osobiście mówię NIE małpowaniu. 

  Irytuje mnie jak ludzie potrafią być fałszywi, kiedy w twarz najpierw powiedzą ci, że jesteś propagatorem wszystkiego co złe, a następnie lecą do ciebie prosząc o zajęcie się daną sprawą. Przychodzi co do czego i bum! Jesteś zamieszany w coś od czego ręce umywałeś. Dziwne? Absolutnie. Tak wyglądają dzisiejsze realia "dobrego smaku".
  Czy ciekawiło cie, co inni mówią za twoimi plecami? Lepiej zastanów się dwa razy nim spróbujesz uzyskać odpowiednie informacje. Czy cie lubią? Tobie powiedzą, że tak, swojej ciotce, że nie,a jeszcze komuś innemu, że po prostu cie nie znają i nie mogą ocenić. Zabawne? Skądże. 
  Czy podoba Ci się życie na planecie, gdzie podlizywanie się innym jest czymś normalnym? Nie mylmy oczywiście chodzenia na kompromisy z rażącym w oczy wchodzeniem komuś do tyłka. To dwie zupełnie inne rzeczy. Pamiętajmy również, że posiadanie swojego zdania i brak lęku przed wyrażaniem jego też jest kluczem do zachowania własnej tożsamości. Usiądź i zastanów się, czy walczysz o swoje własne JA. Walczysz? Gratuluje, oby tak dalej. Nie walczysz? Weź się w garść chyba, że chcesz trafić do pierwszej lepszej fabryki etykietek i żyć z "made in china" wytatuowanym na czole.
  Drastyczne? Nie. Przesada? Skądże znowu. Brutalna prawa powiedziana wprost bez żadnego cenzurowania, a jednak wyrażona zgodnie z zachowaniem kultury słowa. Nie musisz się ze mną zgadzać, ale pomyśl ile razy zrezygnowałeś ze swoich zasad, by ktoś pochwalił cię i twój tok rozumowania. Takie smutne, a takie prawdziwe. Ja również nie raz uciekałam od swoich deklaracji mówiąc i co więcej broniąc samą siebie przed sobą, że to tak o! Po prostu, na chwile i się nie powtórzy. Powtórzyło się już niejednokrotnie.
  Samym sobie potrafimy świetnie zamydlić oczy. W końcu od lat to robimy przystosowując się do obranych norm i zasad. Zapominamy o tym, że nie na tym to wszystko polega. Oczywiście, nikt z nas nie jest wszechwiedzący i każdy ma prawo do błędu. Jednakże nikt nie jest idealny a zarazem jest na swój własny sposób bez skazy. Wystarczy tylko nie udawać kogoś kim się nie jest.  
  Życie juz teraz jest trudne, wiec nie widzę potrzeby do dalszego utrudniania go. Zdejmij tą maskę i wykrzycz w końcu światu, że nie lubisz chamstwa. Powiedz głośno, że nie życzysz sobie ingerencji osób trzecich w twoje aspiracje. Nie bój się, zaryzykuj! To nie takie trudne. Wystarczy chcieć by móc i móc by chcieć.

  Mówisz skomplikowane? Nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli znasz prawdę to ją mów, nie chowaj jej w sobie. Nie chowaj się w cieniu siebie samego. Boisz się dostać w policzek? Nadstaw drugi. Takie jest życie. Boli, ale czy chcesz umrzeć jako "No Name"? Człowiek bez osobowości? Własnej historii? Wolisz być kopią? Klonem? Jeśli tak Ci wygodniej, powodzenia.
~Wiktoria

piątek, 2 stycznia 2015

Pionek.

  W ciągu tych 18 lat, które żyję miałam wiele planów, mniej lub bardziej dojrzałych zachcianek. O ile one w ogóle mogą być dojrzałe. Ciągle użalałam się nad sobą, gonie niespełnione marzenia, które są niczym wiatr. Wiem, że są, ale nie mogę ich dogonić. Wszystkie moje niepowodzenia, nie spełnione ambicje.


  Perkusja, wydanie swojej autorskiej książki, cross, opanowanie angielskiego i hiszpańskiego na dobrym poziomie komunikatywnym. Własne oczekiwania wobec samych siebie, których nie potrafimy spełnić. Nie to, że się uskarżam próbując wzbudzić litość. To po prostu jeden z tych momentów, w którym człowiek zaczyna rozmyślać i co ważniejsze ROZUMIEĆ.
  Mówią, że cierpliwość jest CNOTĄ ludzi, którzy w życiu osiągną wiele. Ja tej cierpliwości nie posiadam. Ciągle niknąca za zakrętem motywacja, której nie mam siły uchwycić i utrzymać w ramionach. Chciałam studiować prawo, w tym roku przyłożyć się do historii, żeby móc to osiągnąć. Stworzenie nowego świata i chęć niesienia pomocy innym. Pytanie tylko, dlaczego mielibyście chcieć mi zaufać, kiedy ja sama bywam na skraju wytrzymałości. Dlaczego? Nie ma żadnych powodów dla których moglibyście powierzyć mi siebie. Uwierzyć we mnie.
  W sumie mało kto czyta wszystkie te notatki podlegające Tworzymy nowy, lepszy świat. Poza tym nie wszyscy członkowie z naszej ekipy uważają, że dobrym pomysłem było zdradzenie wam jak brzmi moje imię. W jednych z postów nawet odkryłam przed wami moje życie, a w całym blogu chce zawrzeć całą siebie. PRAWDZIWĄ MNIE. 
  Jestem niestabilną dziewczyną z niekonwencjonalnymi standardami umysłowymi. Zakrawające o żałość i żenadę? Nie dbam o to. Wielkie aspiracje, ale skomplikowany labirynt do pokonania, aby je spełnić. Gdzie jest koniec? Gdzie wyjście z ciągłych niepowodzeń pozyskania sukcesu? Stworzenia świata, w którym nie ma miejsca na nienawiść? 
  Czasem nachodzą mnie myśli. Czarne scenariusze, sny, których nie umiem powstrzymać. Chęć zmiany tego, co może nie udać się nigdy. Ciągłe porażki, raz za razem upadki, coraz to boleśniejsze. Ciągłe rady i brak pewności, że odpowiedź była prawidłowa. Ryzyko stawienia kroku nie tak, gdzie trzeba. Brak poparcia społeczeństwa. Wyśmianie. Niby nic takiego, bo wiele z was sądzi,że to co robimy jest dobre, ale nie wszyscy z nas są gotowi na krytykę.
  Wiecie co? Jestem zwykłą egoistką, chcącą wykorzystać was, ludzi na których mi zależy do zmiany tego cholernego gówna zwanym Ziemią. Pomagam wam z nadzieją, że prześlecie naszą stronę dalej i tym samym rozpowszechnicie nasze działania. Sprawicie, że coraz to więcej nowych osób otworzy się na Zielone okulary.

  Nie jesteśmy nawet stowarzyszeniem, ani nawet fundacją. Po prostu żyjemy. Siedzimy przed monitorami komputerów i czekamy, aż nadarzy sie okazja do pomocy. Czy to nie jest niedorzeczne? 
  Powinnam wyjść do ludzi. Tam dać przykład, że w życiu nie liczymy się sami my, ale jak, kiedy ja sama wykazuję ten sam egoizm ludzkiej bezduszności. Czym jest przytrzymanie komuś drzwi, gdy obok przechodzi bezdomny, zmarznięty od mrozu i głodny? 

  Czy uważałam się za dobrego człowieka? Tak. Czy jestem nim? Niekoniecznie. Chce pomagać, ale chcieć muszę zamienić na czyn. Zrobić coś z tym rosnącym poczuciem otępienia i  bezsilności, bo jak nie czyn to co sprawi, że ludzie nie będą tak wyobcowani z empatycznego podejścia życiowego. 
  Gra nie warta świeczki? Może to ze mną jest coś nie tak? Chociaż może każdy pionek jest ważny? Nawet taki zwykły, nic nie znaczący pionek jak ja. 
Szach i Mat.
~Wiktoria