Przemyślenia:

Życie codziennie uczy mnie, że nikomu się nie dogodzi. Zawsze będziemy o krok od osiągnięcia czyjejś wizji, ale jedno pytanie. Poco podporządkowywać się wyobrażeniom ludzi, którzy stawiają wymagania, a sami nie są idealni? Po prostu nie ma sensu, zrozum to i nie przejmuj się niczym więcej.

piątek, 27 lutego 2015

Walka.

  Myślałeś kiedyś o samobójstwie? Oczywiście, pewnie nie raz opracowywałeś szczegóły swojego pogrzebu. Zacząłeś się poddawać, bo czułeś palący uścisk w gardle. Chciałeś krzyczeć, a mimo to z twoich ust nie mógł nawet wydobyć się cichy pisk.


  Twoja głowa jest o krok od eksplozji, przynajmniej ty masz takie wrażenie. Czujesz się jak wyrwany z rzeczywistości. Nie czujesz niczego, co mogłoby wskazywać, że wciąż jesteś na ziemi. Czujesz się jak w piekle. Czerwone od łez policzki, mokre ubranie. Wszystko cie piecze, denerwuje, irytuje. BOLI cię ŻYCIE. W myślach układasz wiązanki przekleństw z nadzieją, że przyniosą ci one ulgę. Jednak jak ma ci pomóc zwykłe KURWA, kiedy nie możesz normalnie nabrać powietrza do płuc? Przerost formy nad treścią.

  Pustka ogarnia twoje ciało. Chwilowa przerwa w mentalnym umieraniu. Nieme pytanie cisnące się na usta Kim tak na prawdę jestem?. Nie wiesz. Nie możesz nikogo zapytać, bo przecież usłyszysz proste słowo. Jesteś CZŁOWIEKIEM. Nic więcej, żadnej wskazówki co dalej. W końcu, przecież nie jesteś jakimś tam, zwykłym człowiekiem, prawda? A może nie prawda...?

  Gorycz. Powraca uścisk tym razem niżej. Czujesz jak twoje serce wykonuje serie ciężkich uderzeń pompując życiodajną krew do każdego twojego, nawet najmniejszego nerwu. Przez chwile masz wrażenie, że czujesz jak płynie w twoim organizmie. UROIŁEŚ sobie, że ją słyszysz, ale dla CIEBIE to zbawienne. Zajmujesz się czymś innym niż bólem. Kakofonia, dysharmonia istnienia. Przytłaczająca struktura rozumienia. 
  Chcesz zniknąć. Już nie chcesz wiedzieć kim jesteś. Nie dążysz do rozwiązania zagadki. Chwytasz za ostrą żyletkę, którą masz w portfelu, bo przecież nikt się nie domyśli,a poza tym, kto by jej tam szukał. Wyciągasz ją z opakowania i przyglądasz się jej. Nie zważasz na to, że jest na niej jeszcze zaschnięta krew z wczoraj. To twoja krew. Nie będziesz przecież brzydził się cząstki siebie. 
  Przykładasz ostrze do swojej delikatnej skóry. Bez zastanowienia przyciskasz mocniej i po prostu robisz to. Przecinasz skórę, aż pojawiają się świeże kropelki krwi. Przez moment nie czujesz nic. Rozkoszujesz się widokiem purpury na nadgarstku i w momencie, gdy jedna z kropel spływa w dół po ręce zaczynasz czuć pieczenie. BÓL. Nie ten co wcześniej. Tłamsząca mentalna pustka. Tylko paląca rana, która wypełnia się prawdziwym zapomnieniem.
  Kiedy zacząłeś się ciąć? Przypominasz sobie pierwszy raz. Ból wręcz wypalał ci rękę, nie rozumiałeś jak można tak robić. Sytuacja zmusiła cię do powtórzenia tego. Zrobiłeś to, bo już zdążyłeś zapomnieć jaki płomień wywołuje ostrze żyletki. Nie reagujesz już tak gwałtownie. Trzymasz mocno żyletkę i z lekką niezdarnością wykonujesz kolejne małe nacięcie. To ci daje odpoczynek umysłowy. NIE myślisz, tylko CZUJESZ. 
  Blizny stają się coraz bardziej widoczne. Z nadgarstków przeszedłeś na uda i brzuch. Wstydzisz sie rozbierać na wf-ie, bo wiesz, że jeżeli rówieśnicy zauważą zaczniesz być maltretowany psychicznie. Staniesz się wyśmiewany, każdy będzie wytykał cię palcami używając wyzwisk. Tak, dzisiejsza młodzież jest okrutna. Zawsze taka była. Nieliczne jednostki, które podadzą ci pomocną dłoń. Pytanie tylko, czy ją przyjmiesz, czy odrzucisz.

  Chcesz z tym skończyć. Chcesz skończyć ze wszystkim co do tej pory cię spotkało. Najprościej rzecz ujmując chcesz skończyć z życiem. Zamknąć oczy i poczuć jak z delikatnym podmuchem wiatru twoje smutki i żale znikają. Odlatują w niepamięć, a ty jesteś wolny. 


  Niestety. Nic nie przychodzi łatwo. Nie tak prosto jest żyć, ale nie jest rozwiązaniem UMIERAĆ. Proszę Cię, nie poddawaj się. Daj przykład wszystkim tym, którzy go potrzebują. DAJ przykład samemu SOBIE. 
  Zaszczytem nie jest poddać się, a walczyć do samego końca.
  Nikt nie nauczy cię życia lepiej aniżeli TY sam. Nic nie daje nam lepszej lekcji niż nasza własna PORAŻKA. Grunt nie jest i nie był stabilny. Nigdy taki nie będzie. Ludzie będą się potykać. Najważniejsze co musisz zrobić to zwalczyć chęć odejścia. Zamień ją na opcje WALKI. Zasłuż sobie na śmierć. POLEGNIJ w walce, a nie w biernym przypatrywaniu się.
~Wiktoria

poniedziałek, 16 lutego 2015

Siła.


  Nikt nie chce cierpieć, ale życie jest czymś NIEOBLICZALNYM. Jest jak szaleniec trzymający w ręku nóż, nie wiesz kiedy zaatakuje. Ból jednak to nic innego jak granice wytrzymałości ludzkiego umysłu. Najlepiej po prostu odciąć się od surrealistycznej wersji wszechświata odpowiedzialnej za ciosy. Uspokój się. Zwolnij tempo i wyrównaj oddech. Nikt nie każe ci biec. Zrozum, że to ty trzymasz mapę do swojego szczęścia. Doszukaj się odpowiedniej ścieżki. 
  Chcesz się poddać. Widzę to w twoich oczach. Z uporem zaprzeczasz, a jednak ta gra ci nie wychodzi. To nie podrzędny bal przebierańców, gdzie główną atrakcją jest zdobyć koronę króla lub królowej balu. Zdejmij maskę, nie upodabniaj się do nikogo. To Ty jesteś prekursorem własnego JA. Uczepiłeś sie tego co złe i co zadaje ból, ale zastanów się. Takich ludzi jest setki-tysiące. Nie jesteś samotny w swoim osamotnieniu. Fascynujące, prawda? 
  Nie zauważasz cierpienia innych, bo egoistycznie przywiązałeś sie do WŁASNEGO niepowodzenia. Nie dostrzegasz innych. Skupiasz się na sobie w każdej możliwej chwili. Wyolbrzymiasz niekorzyści, nie widzisz szansy no odwrócenie ról. Przestań zamykać sie na rozwiązanie. Ono jest tak banalne, że aż wydaje się NIEREALNE.

    Ludzie. Tak brzmi odpowiedz na twoje pytanie "Jak?". To ludzie sa twoją przepustką do mniejszego cierpienia. Nie zlikwidują go, bo sami często go zadają. Ot tak, zwykła konstrukcja ludzkiego umysłu. Nie wszyscy jednak będa sprawiać, że po twoich policzkach będą spływać łzy smutku. Nie przekreślaj ich. Niektórzy sprawią, że twój smutek zamieni się w SZCZĘŚCIE.

   Nie rezygnuj z tego co może już nie wrócić. ŻYJ. Baw się. Śpiewaj i tańcz. Nie wiesz ile czasu Ci zostało, dlatego korzystaj z każdej chwili niekonwencjonalnie. Nie utrudniaj nikomu życia, każdy z nas jest tylko CZŁOWIEKIEM. Żniwiarz zapuka do drzwi każdego z nas. 
  Cierpienie mimo wszystko nie jest naszym wrogiem. Utwierdza nas w przekonaniu, że wciąż żyjemy i sprawia, że zaczynamy doceniać radość i beztroskę. Jest naszym sprzymierzeńcem w chwili Victorii, kiedy doceniamy swój własny trud na jaki zdobyliśmy się w drodze po zwycięstwo. 
  Przyjaciel i wróg. Sprzeczność wynikająca z wariacji tego świata. Nieprostolinijna pułapka świata robiąca z nas szaleńców.
~Wiktoria

sobota, 14 lutego 2015

ANKIETA. WAŻNE

Bardzo prosimy abyście wypełnili tą krótką, anonimową ankietę, To mała chwilka, która może być dla nas bardzo przydatna. :) (link po wejściu nie zostawia śladu ani na Facebooku, ani innych stronach)
Wyniki zostaną niebawem opublikowane na blogu i naszym fp na Facebooku.

http://interankiety.pl/interankieta/33ee00bf15e4d8cd0ae08c06268dfa24

piątek, 6 lutego 2015

Nieznajomi.

  Wiecie co jest podstawowym problemem ludzi? To, że nie potrafią sie z pewnymi realiami pogodzić. Uparcie wmawiają sobie, że zastana rzeczywistość nie jest tą za jaką sie podaje. Może ma ukryte oblicze i bawi się z nami w "Aku-ku"?
  Chyba pora dorosnąć, zmierzyć się z brutalną rzeczywistością i pozwolić wszelkim upiorom naszej podświadomości odejść w niepamięć. Nie bądźmy wobec siebie hipokrytami i nie oszukujmy swojej osoby. Ciągle trzymamy to w sobie. Cały ten ból i rozdrażnienie. Składujemy wszelkie negatywne emocje ciągle chcąc dosięgnąć gwiazd, tylko jak? Nienawiść ciągnie nas w dół, nie dodaje skrzydeł. Może pora pomyśleć o ZBĘDNYM balaście okalającym serce?
  TNLŚ- Tworzymy nowy, lepszy świat. Akcja, która miała wam, ale i nam samym pokazać, że jest nadzieja dla świata w którym największą i najważniejszą wartością jest pieniądz, chamstwo i władza. I teraz najważniejsze pytanie. Co dalej? Powoli Zielone Okulary umierają. Brutalne, ale prawdziwe. Praktycznie nikt nie zagląda nawet na tego bloga. Strona i jej statystyki nie powalają, a na naszym asku cicho wszędzie, głucho wszędzie. Nie mamy pojęcia co zrobić, żeby trafić do was, ludzi za ekranami monitorów. Jak trafić do większego grona odbiorców tym samym z powrotem odzyskać starych?
 Czuje się skonfundowana całą tą sytuacją. Mieśmy POMAGAĆ, a tymczasem sami siebie ciągniemy w dół. Jeżeli ktokolwiek z was czytał pierwszego posta z pewnością wie, że cały zamysł powstał poprzez fakt, iż straciliśmy przyjaciela. Teraz tracimy TNLŚ, bo nie możemy pogodzić sie z jego odejściem. Ciągle trzymamy go na ziemi udając, że żyje i ma sie dobrze, kiedy to gówno prawda. Nasza mała społeczność rozpada się w drobny mak, zniknęli przyjaciele, zginęły uśmiechy, zamilkły dyskusje. Przestajemy istnieć jako rodzina tym samym ZAMIENIAMY się w NIEZNAJOMYCH. 
  Puste obietnice, słowa rzucone na wiatr, że zawsze będziemy trzymać sie razem. Najpierw szczęście, bo znalazło sie kogoś kogo się kocha, a potem łzy żalu, że pozwoliło się tej osobie odejść. Osobiście uważam, że jest dla nas jeszcze szansa, bo jak to mówią tonący brzytwy się chwyta. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem a wziąć się w garść. Poskładać wszystko do kupy. Jeżeli nie wszystko da sie na prawić to trudno. Czasem nie ma innego rozwiązania niż spacer po linie nad przepaścią.
  Czy od razu Mount Everest zdobyto? Trzeba się trochę namęczyć. Oczywiście poślizgniesz się nie raz i nie dwa upadniesz twarzą w zimny śnieg, ale na tym polega cały urok tej wspinaczki. Potrzeba wysiłku, żeby osiągnąć cel. Trzeba znaleźć swoją motywacje by dalej uparcie brnąć na sam szczyt. Jeżeli wybierzesz oglądanie podnóża góry, okey. Twój wybór. Jeżeli my obierzemy za cel półkę skalną, na której utkniemy. Tak najwyraźniej być będzie musiało. Jednak wszyscy możemy postarać się choćby małymi kroczkami znaleźć się wśród upragnionych chmur.
 ~Wiktoria