Przemyślenia:

Życie codziennie uczy mnie, że nikomu się nie dogodzi. Zawsze będziemy o krok od osiągnięcia czyjejś wizji, ale jedno pytanie. Poco podporządkowywać się wyobrażeniom ludzi, którzy stawiają wymagania, a sami nie są idealni? Po prostu nie ma sensu, zrozum to i nie przejmuj się niczym więcej.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Haczyk.

  Kiedy myślimy, że wszystko już będzie się układało życie jak nikt inny sprowadza nas do parteru udowadniając, ze zwyczajnie się myliliśmy. To znak, że czas się poddać? Może by tak udowodnić coś nie tylko sobie, ale też i wszystkim wokół. Proste igraszki z życiem będące walką o każdy dzień. POKAŻMY swoją wolę walki, bo jak nie my to KTO inny przeżyje za nas nasze WŁASNE życie?
  Ktoś zwrócił mi niedawno uwagę, że moje wiadomości do was nie powinny być oparte tylko i wyłącznie na samej teorii, ale powinnam również pokazać wam praktyczną stronę na danym przykładzie. Jako, że nie chce niczego wymyślać, bo zależy mi na waszym ZAUFANIU opowiem wam część, że tak to ujmę walki z odszukaniem własnego "ja". Skąd możecie mieć pewność, że to prawda? Nie możecie, ale możecie pokusić się o obdarowanie mnie częścią swojej wiary.
  Urodziłam się późnym wieczorem pierwszych dni lata. Moi rodzice byli młodzi i myśleli, że są gotowi na stworzenie pełnej rodziny. Jak się pewnie domyślacie tak nie było i mój ojciec nas zostawił tym samym pozostawiając moja mamę z odpowiedzialnością jaką jest wychowywanie dziecka. Nie była oczywiście sama, bo jak to mówi opowiadając mi o przeszłości- wszyscy mnie od razu pokochali. 
  Gdzie  haczyk? Haczyk jest tu, że skoro wszyscy mnie pokochali, to dlaczego i on nie mógł tego zrobić. Na początku oczywiście wykazywał jakiekolwiek chęci, ale nie sprawdzał się w roli ojca, zwłaszcza gdy z jego powodu trafiłam do szpitala z zagrożeniem życia. Nie minęło dużo czasu i wycofał się z mojego życia nie płacąc nawet marnych alimentów. 
  Babcia a jego matka odwiedzała mnie raz do roku, aby wykupić swoje winny dając mi worek pełen prezentów. Mówiłam jej per "Pani Babciu", bo co w końcu może powiedzieć dziecko do osoby, której nie widzi cały rok? Kiedy mama odebrała ojcu prawa rodzicielskie do mojej osoby, wtedy i ona zniknęła. Z dziadkiem nie miałam raczej problemów, że był i odszedł. On z góry powiedział, że nie chce mnie poznać, a ciotki także nie odegrały w moim życiu większej roli. 
  Żyłam z innym nazwiskiem, bo mama ponownie wyszła za mąż i na świat przyszedł mój brat, który w późniejszych latach wypytywał mnie o tajemnice mojej odmienności nazewniczej. Nie było to oczywiście łatwe, bo jak 10-cio letnie dziecko ma się przyznać do tego, że jest odmieńcem kiedy to w sumie chce ono o tym zapomnieć? Poza tym moje stosunki z bratem również nie należały nigdy do najlepszych. Chciałam akceptacji z jego strony. 
  Jak się CZUŁAM? To proste. Inna, niepotrzebna, zbędna. Jak znajda znaleziona pod drzwiami. Towarzyszyły mi ciągłe wątpliwości i niepewność. Zwątpienie w swoja własną WARTOŚĆ. Pytanie jakie mi towarzyszyło przez lata to pytanie samej siebie kim tak na prawdę jestem, poco tu jestem i czy wszystko ze mną w porządku. 
  Pomimo wielu problemów i załamań w końcu myślę, że odnalazłam własne "ja". Nie poddałam się i ciągle szłam przed siebie. Poznałam odpowiedzi na większość nurtujących mnie pytań, część dalej pozostaje dla mnie zagadką, ale nie przejmuje sie tym. 
  Ktoś zapytał mnie kiedyś czy wybaczyłabym swojemu ojcu to,że nas zostawił i zrezygnował z nas tak łatwo. Tak na prawdę przestałam mieć do niego żal już dawno temu, nawet nie wiem jak wygląda jest mi obcą osobą. Nie wychowywałam się w patologicznej rodzinie. Byłam obdarowana miłością, miałam to co chciałam i nie mogę narzekać. BYŁAM szczęśliwa choć zagubiona w tym całym amoku. JESTEM szczęśliwa, lecz nie do końca pogodziłam sie z przeszłością, ale sądzę, że jestem już gotowa na to co przyniesie mi przyszłość.

  Życie daje nam wszystkim dość często w kość, ale grunt to znaleźć MOTYWACJĘ do realizacji naszych planów i marzeń. Mnie długo nawiedzało poczucie pustki, zdarza mi się to i dzisiaj, ale nie zrezygnowałam z drogi jaką obrałam. Więc TY, tak właśnie TY, który teraz albo krytykujesz, albo pochwalasz moje wyznanie zastanów się, co jest w twoim życiu PRIORYTETEM.
~Wiktoria

1 komentarz:

Beata Penar pisze...

Pięknie napisane, bo prawdziwie.