
Odpowiadam wam na te wszystkie pytania zwykle opierając się TYLKO na swoich "podbojach" sercowych, które były bardziej lub mniej udane. Musicie jednak wiedzieć, że nie należę raczej do osób lękliwych i raczej prosto z mostu mówię o co mi chodzi. Mam dystans do uczuć i jestem wyznawcą zasady "nic na siłę" jednak nie bawię się w podchody, a porażki traktuje raczej niczym NAUKĘ na przyszłość. Zawsze też obracałam się bardziej w męskim towarzystwie, wiec złapanie kontaktu z danym mi obiektem westchnień nie należało do najtrudniejszych. Byłam wariatką, kochliwą i zawsze poszukującą szczęścia, aż w końcu je znalazłam.
Jak? Przez przypadek, gwałcąc swoje zasady moralne, w których nie było mowy o czymś na wzór "romansu". Takaż tam ironia losu. Ledwie zerwałam z jednym chłopakiem, a w moim życiu pojawił się kolejny, który jest ze mną już prawie pół roku i nie widzi mu się mnie zostawiać. Początek nie był łatwy. Najpierw tragiczny dramat zakrawający o "przeminęło z wiatrem", a potem na powrót cudne Love Story trwające do dzisiaj.
Opieramy naszą relacje na szczerości i zaufaniu. Nie chowamy wzajemnych żalów i choć czasem na prawdę jest trudno, kłócimy się najmniejsze błahostki to i tak mogę zaryzykować stwierdzenie, że jesteśmy szczęśliwi ze sobą. Tylko trzeba znaleźć GRANICĘ między "Kocham cię" a "Nienawidzę", bo te uczucia wbrew pozorom są bardzo ze sobą zbliżone. Mamy siebie dość i swoich humorków tak samo często jak często za sobą tęsknimy i chcemy, żeby ta druga osoba była obok.
Jak wy możecie to osiągnąć? To proste. Z miłością jest jak z puzzlami, żeby ułożyć obrazek trzeba mieć:
- Wszystkie elementy układanki.
- Obrazek do wzorowania się.
- Odwagę to pomyłki.
- Motywację do podjęcia wyzwania.
- Czas i cierpliwość.

Uczucia muszą być trudniejsze do rozszyfrowania, bo kiedy w końcu uświadamiamy sobie co czujemy żadna zagadka nie wydaje się nam już trudna. Najważniejsze jest jednak to, żeby podjąć jakieś działania z tym związane. Wziąć się w garść i chwycić przysłowiowego byka za rogi. Nie bójmy się poprosić Afrodyty o pomoc, zapytajmy Erosa, czy nie użyczy nam trochę namiętności.
Weźmy od Kupidyna tę strzałę miłości i wycelujmy w odpowiednią osobę, pamiętając jednak, że nikogo nie zmusimy do miłości.
Ostania i bardzo ważna zasada moi kochani:
.Nikogo nie zmusisz do miłości. Upartość nic tu nie da a sprawi tylko, że będziesz wiecznie miał siebie za pokrzywdzonego tym samym sprawiając, że ominie cię prawdziwe uczucie. Miej oczy szeroko OTWARTE, bo może twoje szczęście czeka tuż za rogiem.
~Wiktoria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz