Czy mam depresję? Czuję spustoszenie jakie wypełnia moje ciało. Czuję
wieczny chłód
i niezrozumienie. Mam nadzieję, że już wszystko
dobrze. Staje na nogi i znowu się uśmiecham, a ona wyłania się z
zakamarków mojego umysłu i mąci mi w głowie. Robi totalny rozpierdol.
Zabawia się moimi emocjami zupełnie jakbym była tylko urządzeniem. Niczym więcej jak pusta
skorupa, której ta dyktuje warunki. Tak, to chyba depresja.
Jak to jest mieć depresję? Dość ważne pytanie o ile nie miało się do
czynienia z uzależnieniem od odczuwania bólu całego świata. To wiecznie
kręcąca się karuzela, nie łatwo jest ją zatrzymać. Wahania nastrojów,
ból spowodowany oddychaniem, znudzenie otaczającą rzeczywistością.
Ciągle rozdrażnienie raniące wszystkich wokół. Zgryzota nie pomyślności.
Irytacja osamotnienia. Chwile słabości. Zamknięcie się na świat
zewnętrzny wyciągający pomocna dłoń, która przecież jest tylko aktem litości. Nic nie znaczy.
Nieodparta chęć odizolowania się od
wszystkiego, co nas denerwuje i drażni. Równocześne pragnienie by
wszystko to na nowo pokochać.
Niezdecydowanie wynikające z zagubienia swojego charakteru wśród
otaczających cię cieni. Niczym wędrówka po pustyni. Gorący piach sypany
do wysuszonego gardła i oczu. Wycieńczenie prostymi czynnościami. Hodowanie raka w swojej klatce piersiowej. W swojej głowie. W swoim
postrzeganiu.
Jesteś sam na sam z depresją. Pożera, wykorzystuje. Jest pasożytem.
Czuję dotyk jej dłoni na moich polikach, gdy otula mnie na dobranoc
swoją kołysanka o bezdennym morzu spustoszenia emocjonalnego. Śpiewa
o wrakach ludzi leżących na jego dnie.
Jak wielu już pochłonęło i jak wielu pochłonie?
Nie boję się. Ty tez się nie bój. Jednym sposobem na depresję jest walka
poprzez obecność. Przez segregację celów. Próba odnalezienia swojej
tożsamości.
Ciężka dywagacja o słuszności działania. Jestem człowiekiem. Zmagam się
codziennie z tym, co czujecie Wy. Odczuwam ten sam ból co Wy. Nie różnimy
się niczym, więc nie stawiamy barier między sobą. Szukasz rozwiązania.
Ja o nim pisze. Oboje go zastosujmy.
Bądźmy sobą. Odstawmy depresyjne stany lękowe, deprawujące pokłady
demotywacji.
Wdychaj powietrze. Czujesz? Tak pachnie nadzieja, która tli się w tobie. Antidotum na twojego raka wyprodukowanego przez wahania nastrojów,
przez nerwicę i poczucie odrzucenia oraz zapomnienia. Koniec
przekrwionych spojrzeń, bladych uśmiechów. Koniec z uczuciem otępienia
i
bezradności.

Ty jesteś swoim najlepszym Aniołem Stróżem. Haczyk jest w tym, że musisz bardziej uważać, zwłaszcza w świecie pełnym trucizn, dzięki którym depresja karmi swoje dzieci.
~Wiktoria