Myślałeś kiedyś o samobójstwie? Oczywiście, pewnie nie raz opracowywałeś szczegóły swojego pogrzebu. Zacząłeś się poddawać, bo czułeś palący uścisk w gardle. Chciałeś krzyczeć, a mimo to z twoich ust nie mógł nawet wydobyć się cichy pisk.


Gorycz. Powraca uścisk tym razem niżej. Czujesz jak twoje serce wykonuje serie ciężkich uderzeń pompując życiodajną krew do każdego twojego, nawet najmniejszego nerwu. Przez chwile masz wrażenie, że czujesz jak płynie w twoim organizmie. UROIŁEŚ sobie, że ją słyszysz, ale dla CIEBIE to zbawienne. Zajmujesz się czymś innym niż bólem. Kakofonia, dysharmonia istnienia. Przytłaczająca struktura rozumienia.
Chcesz zniknąć. Już nie chcesz wiedzieć kim jesteś. Nie dążysz do rozwiązania zagadki. Chwytasz za ostrą żyletkę, którą masz w portfelu, bo przecież nikt się nie domyśli,a poza tym, kto by jej tam szukał. Wyciągasz ją z opakowania i przyglądasz się jej. Nie zważasz na to, że jest na niej jeszcze zaschnięta krew z wczoraj. To twoja krew. Nie będziesz przecież brzydził się cząstki siebie.
Przykładasz ostrze do swojej delikatnej skóry. Bez zastanowienia przyciskasz mocniej i po prostu robisz to. Przecinasz skórę, aż pojawiają się świeże kropelki krwi. Przez moment nie czujesz nic. Rozkoszujesz się widokiem purpury na nadgarstku i w momencie, gdy jedna z kropel spływa w dół po ręce zaczynasz czuć pieczenie. BÓL. Nie ten co wcześniej. Tłamsząca mentalna pustka. Tylko paląca rana, która wypełnia się prawdziwym zapomnieniem.
Kiedy zacząłeś się ciąć? Przypominasz sobie pierwszy raz. Ból wręcz wypalał ci rękę, nie rozumiałeś jak można tak robić. Sytuacja zmusiła cię do powtórzenia tego. Zrobiłeś to, bo już zdążyłeś zapomnieć jaki płomień wywołuje ostrze żyletki. Nie reagujesz już tak gwałtownie. Trzymasz mocno żyletkę i z lekką niezdarnością wykonujesz kolejne małe nacięcie. To ci daje odpoczynek umysłowy. NIE myślisz, tylko CZUJESZ.
Blizny stają się coraz bardziej widoczne. Z nadgarstków przeszedłeś na uda i brzuch. Wstydzisz sie rozbierać na wf-ie, bo wiesz, że jeżeli rówieśnicy zauważą zaczniesz być maltretowany psychicznie. Staniesz się wyśmiewany, każdy będzie wytykał cię palcami używając wyzwisk. Tak, dzisiejsza młodzież jest okrutna. Zawsze taka była. Nieliczne jednostki, które podadzą ci pomocną dłoń. Pytanie tylko, czy ją przyjmiesz, czy odrzucisz.
Chcesz z tym skończyć. Chcesz skończyć ze wszystkim co do tej pory cię spotkało. Najprościej rzecz ujmując chcesz skończyć z życiem. Zamknąć oczy i poczuć jak z delikatnym podmuchem wiatru twoje smutki i żale znikają. Odlatują w niepamięć, a ty jesteś wolny.
Niestety. Nic nie przychodzi łatwo. Nie tak prosto jest żyć, ale nie jest rozwiązaniem UMIERAĆ. Proszę Cię, nie poddawaj się. Daj przykład wszystkim tym, którzy go potrzebują. DAJ przykład samemu SOBIE.
Zaszczytem nie jest poddać się, a walczyć do samego końca.
Nikt nie nauczy cię życia lepiej aniżeli TY sam. Nic nie daje nam lepszej lekcji niż nasza własna PORAŻKA. Grunt nie jest i nie był stabilny. Nigdy taki nie będzie. Ludzie będą się potykać. Najważniejsze co musisz zrobić to zwalczyć chęć odejścia. Zamień ją na opcje WALKI. Zasłuż sobie na śmierć. POLEGNIJ w walce, a nie w biernym przypatrywaniu się.
Nikt nie nauczy cię życia lepiej aniżeli TY sam. Nic nie daje nam lepszej lekcji niż nasza własna PORAŻKA. Grunt nie jest i nie był stabilny. Nigdy taki nie będzie. Ludzie będą się potykać. Najważniejsze co musisz zrobić to zwalczyć chęć odejścia. Zamień ją na opcje WALKI. Zasłuż sobie na śmierć. POLEGNIJ w walce, a nie w biernym przypatrywaniu się.
~Wiktoria