Zabawy uczuciami zazwyczaj kończą się katastroficznie. Głupie zakochania i jeszcze głupsze złamane serca. Czy to nie jest szalone, że ludzie najczęściej swoje szczęście stawiają na jedną kartę? Talia bądź co bądź składa się z 52, ale my w swoim masochizmie losujemy tę jedną jedyną, mając nadzieje, że trafimy na asa.
Niestety łapiemy prześmiewczego Jokera, który uroczo uśmiecha się w naszą stronę. Wnet kiedy już myślimy, że jesteśmy panami sytuacji okazuje się jednak, iż pozostaje jeszcze wiele lekcji gry do nadrobienia. Może lepiej czasem poczekać na nowe rozdanie, a nie podglądać karty przeciwników kalkulując co nas ominęło.
A teraz tak trochę z innej beczki...
Znacie to uczucie, gdy wasze życie sprawia wrażenie bomby zegarowej? Nie wiadomo kiedy nastąpi wybuch. Niby jest jakieś odliczanie, a mimo to nie jesteśmy w stanie dostrzec cyferek na wyświetlaczu. Przykra sprawa, bo tak na prawdę to w sumie my "tykamy" i to z nas lada moment może zostać mokra plama. Fu. Flaki, mózg, te sprawy.
Ironią jest fakt, że ludzie podejmują decyzje, odgrywają role jakby grali w spektaklu. Ktoś pociąga za sznurki. Jeden za drugim przewija się człowiek, a my tylko się temu przyglądamy. W ręku dzierżymy zwycięską kartę i myślimy, że schwytaliśmy Pana Boga za nogi. Zaiste urocze i wzruszające.
A no tak.
Wcale nie.
A wiecie dlaczego? Bo my, ludzie na pozór myślący i mający jakiekolwiek predyspozycje społeczno-życiowe bawimy się w bajki, zapominając zupełnie, że każda z nich ma już swoje zakończenie. Próbujemy oszukać przeznaczenie, ale to nie jest żaden pierdolony film sensacyjny, żadna love story ani niskobudżetowa animacja dla dzieci. Chociaż ja, patrząc na swoje życie zaszufladkowałabym je do taniego dramatu obyczajowego z nutą komedii w tle. (aplauz widowni, pojedyncze śmiechy- jest git.)
Tanie żarty, tani aktorzy, statyści i dwa krzaki róży dla nadania romantyzmu chwili. Tylko jakiej chwili? Wpadania pod rozpędzony pociąg? Tak, typowe. Niektóre osoby nie uwzględnione w całej historii. Odgrywane epizody i znikający znajomi jak na postacie drugoplanowe przystało. Wiecie jak mam ochotę to podsumować?
Życie jest zjebane. I nie mam zamiaru tutaj propagować pesymistycznego podejścia do otaczającej nas rzeczywistości. Broń boże, bo zdradzę wam sekret. Właśnie dlatego, że to życie jest tak zjebane i skomplikowane jest warte ceny jaką za nie płacimy. Ta myśl utrzymuje mnie w przekonaniu, że warto obudzić się rano i chociażby z ciekawości zobaczyć co dla nas szykował los. Jasne, może być tak, że dostane w pysk, ale poco od razu zakładać najgorsze? Jezu... jak dostane w twarz to dostane. Poboli i przestanie, tak?

"To był zaszczyt urodzić się i żyć".
~Wiktoria